Darwin’s Game – odcinek 1

Uważajcie na smartfony, mogą być niebezpieczne! Kaname Sudou otrzymuje zaproszenie do aplikacji Darwin’s Game, przypadkowo w nie klika, po czym zostaje ugryziony przez węża! Tym sposobem staje się uczestnikiem gry na śmierć i życie, o której nie wie zupełnie nic.

Początkowe próby ignorowania sytuacji nie zdają się na nic. Podczas jazdy pociągiem Kaname zostaje wciągnięty w pojedynek, gdy napastnik w stroju pandy rzuca się na niego z nożem. Nasz bohater szuka schronienia na posterunku policji, ale jego przeciwnik bez wahania zabija policjanta. Kaname z tarapatów tymczasowo wyciąga kolega z klasy, który podczas starcia z pandą odnosi jednak poważne rany.

Jakimś dziwnym cudem Kaname udaje się ostatecznie pokonać przeciwnika. Najpierw obezwładnia go gaśnicą, a później pomaga mu szczęście – w napastnika uderza samochód. Niestety, Kyouda (czyli wspomniany wyżej kolega) umiera z powodu odniesionych ran. System gry kasuje dziwną metodą obu przegranych, a jedyne, co po nich pozostaje, to ślad w postaci obrysów ciała w miejscu, gdzie zniknęli.

To jednak nie koniec przygód Kaname. W następnej kolejności dostaje bowiem zaproszenie od tajemniczej dziewczyny – Shuki, która proponuje mu współpracę. Chce jednak dowodu lojalności, czyli zdradzenia przez Kaname „mocy Sigil”. On rzecz jasna nie wie, o co chodzi, więc zamiast do omawiania warunków współpracy, dochodzi do pojedynku. Po raz kolejny szczęście sprzyja bohaterowi, który pokonuje bardziej doświadczoną uczestniczkę gry. Sądziliście, że tak śliczna panienka, na oko już podkochująca się w Kaname, zostanie uśmiercona? Nic bardziej mylnego! Dziewczyna poddaje się i przyrzeka lojalność, po czym obydwoje budzą się nadzy w łóżku… Shuki proponuje nawet założenie rodziny!

Co udało się pokazać podczas tego podwójnego odcinka? Poznajemy ogólne założenia śmiertelnie niebezpiecznej gry: żaden z uczestników nie może się wycofać, a pojedynek można wygrać, zabijając przeciwnika lub unikając śmierci przez określony czas od chwili rzucenia wyzwania. Aplikacja gry pozwala śledzić przeciwnika (chociaż nie wskazuje dokładnego miejsca jego pobytu), kontaktować się z innymi graczami, a także wezwać pomoc (tutaj zasady nie są jasne, można zaprosić do gry przyjaciela, ale nie można dodzwonić się do służb ratunkowych). Opcji jest więcej, jednak na razie ich nie poznajemy. Każdy z uczestników ma też do dyspozycji unikalną umiejętność, czyli właśnie Sigil, której może używać w trakcie potyczek.

Jak to wszystko objawia się w świecie, który ma zaszczyt gościć grę? Otóż ofiary zostawiają po sobie ślady, których pochodzenia policja jeszcze nie rozwikłała. Nikt też nie domyśla się przyczyn znikania zaginionych osób. Umiejętności zdobyte dzięki uczestnictwie w grze wykorzystuje też mafia do swoich celów.

Oprawa wizualna nie prezentuje się źle. Co prawda tła są przeciętne, a projekty postaci nie grzeszą oryginalnością czy zróżnicowaniem, ale animacja walk wypada przyzwoicie. Sceny są w miarę dynamiczne, nie stosowano też stopklatek w celu ograniczenia ruchu. Momentami dochodziło do lekkich deformacji postaci na drugim planie, ale to nikogo nie powinno dziwić. W kwestii udźwiękowienia mam mieszane odczucia. W momentach akcji czy grozy udawało się budować nastrój i dobrze podkreślać to, co dzieje się na ekranie, jednakże poza tymi scenami podkład muzyczny kompletnie zanikał lub też nie był wart poświęcenia mu uwagi. Dobrze wypada za to czołówka, która z powodu formy odcinka została umieszczona na jego końcu. Utwór Chain zespołu ASCA jest dynamiczny, rytmiczny i wpada w ucho.

Darwin’s Game na razie wywołuje u mnie dość mieszane odczucia. Z jednej strony wprowadzenie, ze względu na dłuższą formę, jest całkiem przyzwoite, z drugiej wrzucono tu masę elementów, które mnie denerwują (z panienką od razu wieszającą się na bohaterze i łóżkową sceną na czele). Na pewno jednak są tu rzeczy, które mogą zainteresować, udaje się też nieźle budować nastrój grozy. Na pewno dam temu tytułowi szansę, zwłaszcza że obsada powinna zostać mocno rozbudowana.

Comments on: "Darwin’s Game – odcinek 1" (1)

  1. ASCA nie jest zespołem – to pseudonim artystyczny Asuki Ookury.

Leave a comment for: "Darwin’s Game – odcinek 1"