Number 24 – odcinek 3

Ibuki wraca do drużyny, ale jego koledzy nie są tym przesadnie zachwyceni, co akurat nie powinno dziwić. Wielu z nich zadaje sobie pytanie, czy warto dawać mu drugą szansę po takim numerze, dlatego Natsusa proponuje pewne rozwiązanie – zbliża się mecz między pierwszym i drugim składem, więc jeżeli Ibuki okaże się przydatny podczas niego, będzie mógł zostać, a jeżeli da ciała, zostanie klubowym „niewolnikiem”. Nikt specjalnie nie protestuje, więc na drugi dzień „kolega marnotrawny” pojawia się na boisku, ku radości młodszych kolegów, wciąż uważających go za wzór. Rozpoczyna się najbardziej przewidywalny, pozbawiony emocji i dynamiki mecz, jaki widziałam…

Wynik dla nikogo nie będzie zaskoczeniem – drugi skład przegrywa, ale Ibuki pokazuje się z dobrej strony, a po uzyskaniu zgody uczniów trzeciego roku zostaje w drużynie. Jedyną dobrą rzeczą związaną z trzecim odcinkiem, jest fakt, że po napisaniu tej zajawki mogę rzucić Number 24 w trzy diabły. Twórcy rozdmuchują problemy dorosłych facetów, portretowanych niczym stadko nierozgarniętych, emocjonalnie niestabilnych gimnazjalistek, po czym próbują wcisnąć widzowi kit, że to szalenie interesujące. Stado biszy, których nie sposób rozpoznać po imionach, niebezpiecznie się rozrasta, a co jeden, to bardziej pretensjonalny. Te chodzące męskie słodkości zachwycone swoimi senpaiami z boiska, udawani studenci z wymiany mówiący po japońsku z fatalnym angielskim akcentem oraz najlepszy przyjaciel Natsusy o ekspresji słupa telefonicznego… Zgroza, powiadam Wam.

Gwoździem do trumny okazuje się animacja, bo na co komu tłum przystojniaków, który się praktycznie nie rusza? Sport w tym anime to parodia – cała para idzie w pokazanie lecącej piłki, podczas gdy postacie pozostają nieruchome. Zresztą twórców bardziej interesuje reakcja po udanym zagraniu niż samo zagranie i rugby w ogóle.

Serii brakuje jakiegoś motywu przewodniego, właściwie nie wiadomo, po co bohaterowie udają, że uprawiają sport. Z drugiej strony całość jest tak okrutnie pusta i plastikowa, że w żadnym wypadku nie można tu mówić o anime obyczajowym ze sportem w tle. Dialogi są sztuczne i wyjątkowo płytkie, a między postaciami nie ma żadnej więzi. Ot, pokaz takich sobie slajdów. Radzę omijać szerokim łukiem.

Leave a comment for: "Number 24 – odcinek 3"