Oshi ga Budoukan Itte Kuretara Shinu – odcinek 1

Przedstawiam kolejną serię o idolkach – Oshi ga Budoukan Itte Kuretara Shinu. Serie o idolkach lubię,ale zawsze denerwowała mnie ilość fanserwisu i sztampowe postacie, więc zastanawiałam się, jak wypadnie ta odsłona. Małym urozmaiceniem jest to, że tym razem różnią się dwie rzeczy. Po pierwsze, seria opowiada o idolkach z punktu widzenia fanów, po drugie fanem jest kobieta.

Ciekawy pomysł, bardzo dobrze zaadaptowany ze źródła, czyli mangi. Postacie wyglądają bardzo podobnie do pierwowzoru, a ruch sprawia, że czuje się, jakby były żywe. To już spory sukces. Tła oszałamiają, a główna bohaterka nie jest w szufladce z napisem -dere. Jest może stereotypową fanką, ale nie zawsze tak było. Fakt, że nie jest taka od dzieciństwa stanowi dla mnie plus.

Główna bohaterka „zakochała się” w idolce Mainie na wiosennym festiwalu i od tego czasu porzuciła normalne życie. Zaczęła wydawać wszystkie pieniądze na płyty, a jej jedynym ubraniem stał się czerwony sportowy dres. Cały pokój udekorowała wizerunkami idolki. Moim zdaniem jest to trochę przykre.

Akcji jest w odpowiednich ilościach, choć miejscami może przytłoczyć widza, ale mimo to jest bardzo ciepła. Fani grupy idolek Cham Jam codziennie kupują bilety na spotkania z dziewczynami, kupują także ich płyty, plakaty i zdobywają zdjęcia z prywatnych sesji.

Główni bohaterowie są przeglądem różnych typów japońskich fanów. Eripiyo, czyli główna bohaterka, jest rzadko spotykanym, acz istniejącym fanem płci żeńskiej. Ba, jest nawet większą fanką, niż jej koledzy. Obdarza Mainę, „swoją” idolkę, najgłębszym uwielbieniem.

Sprawiło to, że w kręgach fanów stała się legendą, mimo iż jest jedną z nielicznych fanek Mainy. Idolka jest najbardziej nieśmiała w grupie i bywa niezauważana, a do tego ma mało uroczy symbol, czyli łososia. Eripiyo zdaje sobie sprawę, że producenci uznają Mainę za mało istotną, acz potrzebną w zespole. Marzy o tym, by w przyszłości dziewczyna została bardziej doceniona. Dziewoje z girlsbandu często ją lekceważą, a sama Maina nie umie tego zmienić. Na dodatek ucieka przed swoją „adoratorką” i nie wie, jak reagować na jej uwielbienie. Ciężkie jest życie idolki.

Drugim z pokazanych otaku j-popu jest stereotypowy człowiek, dla którego pasja jest całym życiem, czyli Kumasa. Ma on wygląd stereotypowego, niedbającego o siebie fana idolek: jest gruby, nie goli się i nosi okulary. Pomimo to ma dobre serce, co widać, gdy czasami pociesza fankę Mainy. Na szczęście takich postaci wśród pokazanych fanów jest mało, inaczej byłoby to generalizowanie. Trzecim, ostatnim z paczki, jest Motoi. Reprezentuje on młodych mężczyzn zakochanych w ulubionych idolkach i traktujących ich jako ideał kobiety.

Cham Jam składa się z ośmiu członkiń, a każdy z trojga głównych bohaterów uwielbia jedną z nich: Eripiyo – Mainę, Kumasa – Reo, a Matoi – Sorane. Robią to podobnie, acz w inny sposób, za co należy się kolejny plus. Miłość fanów objawia się różnie i to zostało pokazane w anime. Zaznaczam, że to tylko moje odczucie, inni mogą tego nie dostrzegać.

Reszta fabuły polega na pokazaniu od podszewki życia fanów. Stoją w kolejce z odpowiednimi biletami, żeby uścisnąć dłoń idolki lub zrobić sobie z nią zdjęcie. Czekają czasami kilkanaście godzin i przeżywają gdy nie dają już rady albo idolki szybciej się pojawią.

Animacja pięknie oddaje charakter postaci, co jest w szczególności zasługą prosto rysowanych, lecz ślicznie wyglądających oczu. W sekwencji tańca zdarzają się błędy, ale jest to zrozumiałe. Wykorzystana symbolika oraz piękne, bardzo szczegółowe tła zasłużyły na mój podziw. Opening i ending zawierają mnóstwo animacji i koloru, muzyka jest urocza, a rysunki urzekające. Studio 8bit postarało się i odwaliło kawał dobrej roboty, a ich produkcja sprawiła, że przez całe dwadzieścia trzy minuty nie nudziłam się. Miło zobaczyć serie o idolkach w 2D i to tak ładnie narysowaną. Ode mnie 8,5.

Leave a comment for: "Oshi ga Budoukan Itte Kuretara Shinu – odcinek 1"