Runway de Waratte – odcinek 3

W to, że pokaz Yanagidy będzie sukcesem, nie wątpiłam od zeszłego tygodnia, więc niespecjalnie zdołałam się wczuć w dramatyczne przeżycia Tsumury, na którego wredny projektant, jakże by inaczej, zrzucił odpowiedzialność za tenże. Choć trzeba przyznać, że scenarzysta zrobił, co mógł, żeby utrudnić chłopakowi życie: materiał jest gruby i ciężki, nie ma ze sobą odpowiedniej igły, a maszyna do szycia to nieznany mu typ. No i przede wszystkim trzeba zacząć od projektu, bo suknia na dziewczynie to czysta groza! (to wcale nie jest śmieszne, choć akcja z poduszką pod spódnicą nawet trochę tak). A zegar tyka…

Dodanie otuchy przez Chiyuki odblokowuje Tsumurę, który rzuca się do cięcia, podwijania, podwiązywania i przeszywania, żeby dopasować model do modelki, nie gubiąc idei kolekcji, mającej wyrażać siłę i niezależność kobiet, czyli coś w sam raz dla panny Fujito. Ma na to 13 minut, ale dodatkowe kilka kupują mu inne modelki, zmieniając tempo pokazu, bo są pod wrażeniem jego szaleńczej pracy i jej efektów.

Wreszcie Chiyuki wychodzi na wybieg – i w końcu mogę powiedzieć, że jej strój mi się spodobał, ale to nic w porównaniu z wrażeniem, jakie „miniaturowa” modelka wywarła na widzach, a zwłaszcza jednej widzce, która przeżyła coś w rodzaju wstrząsu egzystencjalno-katarktycznego. To początkująca dziennikarka modowa Niinuma, która w Chiyuki dostrzegła samą siebie – boleśnie niepasującą do miejsca, w którym jest, niespełnioną i okropnie samotną. A kiedy mała modelka potyka się z powodu obluzowanego obcasa, ale wychodzi z tego z twarzą – i uśmiechem! a wszak to rzecz na wybiegu zakazana – a jej suknia z powodu sztuczki Tsumury „rozwija skrzydła”, zmieniając kształt, wszyscy są bez reszty kupieni.

 

Oprócz mnie. Naiwność scenariusza to jedno, ale moim zdaniem twórcy za dużo chcą upchnąć w tę bajkę gambarystycznej ideologii i pseudofilozoficznych dywagacji o znaczeniu ubrań, które mogą zmienić życie człowieka, czego dowodem wspomniana Niinuma. Jej wewnętrzny monolog przyprawił mnie wręcz o przewracanie oczami… Nieco lepiej odebrałam całkiem prawdopodobne (do pewnego momentu) przeżycia Chiyuki na wybiegu i wyznanie Tsumury, że znalazł się w innym świecie, ale i tak daleka jestem od zachwytu tym „psychologicznym” aspektem. Naciągane to mocno, ktoś źle ustawił naprężenie nici na maszynie… prędzej czy później szew musi strzelić.

 

Nie budzi też mojego zachwytu warstwa wizualna, bo tła w tym odcinku to chyba nowa jakość pustki – owszem, zalany białym światłem wybieg i ciemność wokół niego ma pewien sens, ale reszta już się tak nie wybroni, zwłaszcza rozmowy postaci na tymże białym tle. I serio na zapleczu pokazu, gdzie przygotowują się modelki, jest tak ciemno? Poza tym naprawdę miałam nadzieję na jakieś fajne projekty ubrań, tymczasem i pod tym względem jest ubogo. Choć może coś się jeszcze pojawi… Nie rezygnuję na razie z oglądania ani nikomu nie odradzam, bo nie jest to absolutnie poziom dropa, ale nie przewiduję, by ta seria miała rzeczywiście wspiąć się na jakiekolwiek szczyty, bez względu na to, jak usilnie będą nas o tym przekonywać twórcy.

Leave a comment for: "Runway de Waratte – odcinek 3"