Somali to Mori no Kami-sama – odcinek 3

Świat, przez który podróżują Somali i Golem, nie składa się tylko z bujnych lasów, których niebieskawa zieleń kojarzy mi się z odcieniem uzyskiwanym przeze mnie wiele lat temu na filmach Konica. Tym razem trafiamy na półpustynne tereny, na których wznosi się wykute w skale miasto, słusznie nazywane Mrowiskiem. Jako że zasoby finansowe Golema są na wyczerpaniu, przyjmuje on propozycję zatrudnienia… jako tymczasowy kelner w pewnej rodzinnej restauracji. Właściciele lokalu są niezwykle sympatyczni, zaś ich synek Kikila szybko zaprzyjaźnia się z Somali. Poważne podejście Golema do wykonywanej pracy w połączeniu z jego ostrożnością i niechęcią do spuszczania Somali z oka choćby na chwilę, sprawiają jednak, że mała czuje się trochę opuszczona. Zaczyna się także zastanawiać, czy jej opiekunowi nie zależy na jak najszybszym zakończeniu podróży i pozostawieniu jej. Dlatego, przy pierwszej nadarzającej się okazji, daje się namówić Kikili na wyprawę po kwiat spełniający życzenia, mający zgodnie z legendą rosnąć gdzieś w podziemiach miasta. Oczywiście nie jest to miejsce szczególnie bezpieczne, co sprawia, że odcinek urywa się tym razem w połowie przygody.

Co tu więcej pisać? Jest to absolutnie prześliczna ekranizacja, mimo pewnych ustępstw na rzecz animowanej formy przenosząca wiele z magii oryginału i wzbogacająca go kolorem i dźwiękiem. Tym razem akcja rozgrywa się w tłocznym mieście, a chociaż pojawiające się na ulicach istoty bywają trochę uproszczone, rysownicy przyłożyli się do różnorodności ich projektów. Warto też wspomnieć o nastrojowej i doskonale uzupełniającej obraz ścieżce dźwiękowej, bazującej na klasycznych instrumentach. Animacja jest oszczędna, ale staranna; tym razem nawet w pojedynczych przebitkach porusza się zwykle wszystko, co powinno.

Z całą pewnością nie jest to seria, która spieszyłaby się z udzielaniem odpowiedzi na rozmaite nasuwające się pytania. Znamy już cel i przyczynę podróży bohaterów – Golem chce odnaleźć ludzi, by przekazać pod ich opiekę Somali, zanim skończy się jego czas. Najważniejsze pytanie brzmi, na ile Somali zdaje sobie sprawę ze swojego położenia – nie jest aż tak małym dzieckiem, by nie rozumieć niczego (zresztą mimo dziecinnego roztrzepania pamięta o tym, by zawsze nosić kaptur), ale temat „ludzi” wydaje się dla niej całkowicie abstrakcyjny, tak jakby niewiele miała z nimi do czynienia. Tak czy inaczej wydaje mi się, że zarówno cel podróży, jak i wątek główny w tej serii, choć istotne, nie są aż takie ważne. Sercem tej serii są obrazki z podróży, epizodyczne historie z udziałem bohaterów. Scenarzystka i reżyser prowadzą tę historię z wyczuciem i nie próbują na siłę podkręcać jej emocjonalnie. Zapowiada się doskonała, choć prawdopodobnie raczej niszowa seria z pogranicza fantasy, okruchów życia i kina drogi.

Leave a comment for: "Somali to Mori no Kami-sama – odcinek 3"