Listeners – odcinek 1

Świat bez muzyki – trudno sobie to wyobrazić, prawda? W takiej rzeczywistości żyć przyszło bohaterom tej serii. Bliżej nieokreślona przyszłość. Echo mieszka z siostrą w mieście otoczonym oceanem śmieci i na co dzień zajmuje się ich zbieraniem. Któregoś dnia na wysypisku znajduje… dziewczynę, którą sprowadza do domu. Jak się okazuje, nie pamięta ona zupełnie nic ze swojego życia, nawet imienia. Chłopak dostrzega jednak na jej plecach gniazdo jack, dokładnie takie, jakie mają tak zwani Playerzy, którzy za pomocą wielkich robotów walczą z Miminashi (w wolnym tłumaczeni „bezuszni”), bliżej nieokreślonymi stworzeniami przypominającymi wielkie, poruszające się cienie.

Roboty te z kolei nazywane są „koncertowymi formami” wyżej wspomnianych Playerów. Żeby taką formę osiągnąć, należy za pomocą kabla połączyć odpowiedni sprzęt z gniazdem na plecach Playera. Echo, jako ogromny ich fan, ze zbieranych śmieci buduje własne urządzenie, przypominające gitarowy wzmacniacz. Cudownym zbiegiem okoliczności, niedługo po odkryciu dziewczyny, miasteczko atakują Miminashi.

I to właściwie tyle, jeśli chodzi o wprowadzenie. Świat przedstawiony, choć na razie jeszcze nie do końca jasny, wydaje się naprawdę interesujący. Są mechy, dziwne potwory, a do tego wszystkiego główną rolę ma odgrywać muzyka. Mamy więc tu miszmasz różnych motywów, co, jeśli odpowiednio przemyślane, potrafi dać naprawdę dobry efekt. Założenia fabularne wydają się jednak nieco sztampowe – ot, znowu przyjdzie nam pewnie oglądać ratowanie świata, dziewczyna zapewne skrywa wielką tajemnicę, bla, bla, bla. To wszystko oczywiście gdzieś już było. Ba, Echo nawet nie jest pionierem jeśli chodzi o znajdowanie niewiast na śmietniku. Hideki Motosuwa z Chobits i Daisuke Ido z Battle Angel Alita byli przed tobą, tak że sorry, kolego.

Protagonistów serii jest dwoje – wspomniany już parokrotnie Echo, zbieracz złomu i zapalony majsterkowicz. Niezbyt pewny siebie i pogodzony ze swoim losem, w głębi duszy pragnący jednak od życia czegoś więcej. Towarzyszy mu odnaleziona Playerka, której chłopak pod koniec odcinka nadaje imię Mu. Stanowi ona jego zupełne przeciwieństwo – zdecydowanie nie brakuje jej energii i odwagi. Od tego, jak scenarzyści poradzą sobie z dynamiką pomiędzy nimi, zależy w dużej mierze, czy będzie się dało dobrze przy tej serii bawić.

Mnie do Listeners przykuły przede wszystkim oryginalne projekty pomodorosy, no i cóż – przeniesione na język animacji przez Shinpeia Kamatę nie wyglądają już tak dobrze, ale nadal robią bardzo pozytywne wrażenie. Za to na pewno należy się plus. Dobrze prezentują się też tła, choć nie jest to najwyższa półka. Niestety, ograniczenia jeśli chodzi o animację widać już w pierwszym odcinku, który z reguły jest przecież prezentacją serii i powinien zachęcać. Niewiele się tu porusza, wszystko jest bardzo statyczne, scenorys raczej nudny i nieciekawy. Do tego dochodzą fatalnie wykonane w CGI roboty, które ani nie są ciekawie zaprojektowane, ani dobrze wyglądają w ruchu. Na potrzeby scen akcji stworzono też modele 3D Echo i Mu, które są równie brzydkie.

No dobra, ale w końcu to seria, która ma się obracać wokół muzyki – jak więc się prezentuje? Ano na razie raczej średnio. Soundtrack nastawiony jest raczej na nieco mocniejsze rockowe rytmy i to słychać od samego początku, znalazłby się jeden motyw (z początku odcinka, był również eksploatowany w zwiastunach), który wpada w ucho, ale nic poza tym. Pozytywnie, ale bez szału wypada opening (tym razem użyty jeszcze jako ending), chociaż tu z kolei zgrzyta animacja, która sprowadza się do pokazu slajdów, będącego przekrojem dizajnów postaci. Słabo.

Jest przeciętnie, po prostu. Po pierwszym odcinku oczekuje się jednak czegoś więcej, a ja na razie nie czuję się jakoś szczególnie zaintrygowany tym, co wydarzy się dalej. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzegam pozytywów – tak jak pisałem wyżej, jeśli twórcy poradzą sobie z odpowiednim poskładaniem wszystkich elementów, to być może czeka nas całkiem ciekawa seria przygodowa, bo mimo wszystko jest w tym świecie dość spory potencjał.

Ale tych mechów to raczej nie przeboleję do samego końca…

Leave a comment for: "Listeners – odcinek 1"