Shadowverse – odcinek 2

Młodzian, który pojawił się w ostatnich minutach poprzedniego odcinka, czyli Luca Yonazuki, jest tak mroczny i posępny, że blask księżyca odbija mu się w oczach nawet, kiedy stoi do rzeczonego księżyca tyłem. O dziwo, bez żadnych warunków i targów oddaje skradzione urządzenie mobilne, ale Hiro oczywiście pała chęcią zmierzenia się z kimś, kto pokonał jego poprzedniego przeciwnika. Luca nie daje się długo prosić, choć da się zauważyć, że podchodzi do rozgrywki śmiertelnie serio i z namaszczeniem ostrzega, iż wszyscy, których dotąd pokonał, rzucili Shadowverse. Hiro rzecz jasna się nie zniechęca i już po kilkudziesięciu sekundach poświęconych na strzelanie póz przed walką panowie rozpoczynają zażarty pojedynek… To znaczy, jeden z nich mniej lub bardziej macha łapami i oznajmia, jakie karty wystawia i jakie kuku zrobią one przeciwnikowi, a drugi stoi przez ten czas jak kołek, względnie wydaje odgłosy zdziwienia, potem zaś zamieniają się rolami.

Na tym upływa mniej więcej połowa odcinka, potem zaś Hiro wpada do Mimori, oddać komórkę, i do dziadunia, podziękować za przywłaszczony „prezent”. Dopiero następnego dnia w szkole dowiaduje się, że pokonany przez niego Luca to nie byle kto i zwycięstwo nad nim było ogromnym sukcesem… Hiro systematycznie nadyma się dumą aż do momentu, kiedy przypadkowa uwaga przyjaciela uświadamia mu, że Luca w ostatniej turze „podłożył się”, umożliwiając mu wygraną. To z kolei spycha go w otchłań frustracji i rozpaczy, ale niestety nie będzie mu jeszcze dane zażądać rewanżu. Z zapowiedzi następnego odcinka wynika, że jego sława pogromcy gwiazd przyciągnie – dla zaoszczędzenia czasu – kolejną z postaci pokazanych w czołówce.

O mojej fascynacji tą serią niech zaświadczy ulga, z jaką przyjęłam nagłą porcję zleceń służbowych, które pozwoliły mi odsunąć o kilka godzin pisanie zajawki. Naprawdę nie chodzi o to, że nie mam pojęcia o grze, o której opowiada ta seria – nawet gdybym miała, nieszczególnie fascynowałyby mnie wyreżyserowane pojedynki fikcyjnych postaci. Anime jest z jednej strony nudne, z drugiej biedne wizualnie (cała sekwencja rozgrywki Hiro i Luki to była jedna wielka porażka), a z trzeciej nieznośnie sztuczne. Nie wiem, może taka reklamówka wystarczy, żeby zachęcić do gry japońskie dzieciaki, ale nie sądzę, żeby poza tym była dla kogokolwiek atrakcyjna.

Leave a comment for: "Shadowverse – odcinek 2"