Tamayomi – odcinek 3

Dziewczęta pilnie trenują, a zza siatki przyglądają się im dwie kolejne potencjalne ofiary – Nozomu Nakamura i Shiragiku Oomura. Ta pierwsza jednak zachowuje się dosyć dziwnie, bowiem patrząc trening, żałuje, że się zapisała do tej szkoły i że nie zrobiła lepszego rozeznania.

 

Szydło wychodzi z worka, gdy przydybane przez Yomi, zostają zaciągnięte na trening i namówione do udziału w nim. Okazuje się, że Shiragiku nigdy nie grała w baseball, jest natomiast mistrzynią kraju w kendo i bardzo chce przyłączyć się do klubu. Natomiast Nozomu już grała, jej drużyna była dobra (w gimnazjum), ale z naszymi bohaterkami nie chce mieć nic wspólnego, ponieważ według niej są niezmotywowane, nieprofesjonalne i w ogóle dno  totalne. A cierpi jej dusza tym bardziej, że koleżankom ze starej drużyny obiecała, iż w liceum się spotkają w finałach… A tu klops, bo w szkole jakieś amatorki tylko grają.

 

Z tonu panienka spuszcza dopiero, gdy się okazuje, że z tych amatorek jedna w finałach była, druga rzuca jak szalona, a na dodatek Yoshino ocenia ich możliwości (po treningu i przy odrobinie szczęścia) na czwarte miejsce (jakby weszły do tych świętych finałów, oczywiście). Zgadza się przyłączyć pod warunkiem, że zaczną mieć cel, a celem tym mają być… finały! Oczywiście wszystkie bohaterki podchodzą entuzjastycznie do tego pomysłu, z małą chmurką na horyzoncie, którą jest zachowanie Tamy wobec Yomi po całym tym pomyśle.

Na szczęście chmurka zostaje rozproszona po tym, gdy Tama wyjaśnia Yomi, że boi się, że skoro mowa o tak poważnej sprawie (finały!), stracą przyjemność z grania, tak jak się stało w jej poprzedniej drużynie, a Yomi stwierdza, że można traktować sprawę poważnie, ale jednocześnie się dobrze bawić. I dochodzą do wniosku, że czemu nie, trzeba więcej ćwiczyć…

Pod względem graficznym praktycznie nie ma większych zmian, przewiduję za to większe cięcia w momencie, kiedy wejdą jakieś mecze – trzeba będzie więcej poświęcić na dynamiczne pozy i może kilka szybszych animacji. Jak na razie jednak plany dalsze, tła i kadrowanie pozostają na niezmienionym  poziomie.

Większych fikołków fabularnych nie należy się spodziewać w serii typu wariacja kolejna „słodkie dziewczynki uprawiają sport”. Dziewczęta będą trenować, rozgrywać mecze towarzyskie, czasem przegrywać, czasem wygrywać, ale wspólnym wysiłkiem będą dążyć do celu. Bohaterek jest sporo, więc wątpię, by nastąpiło jakieś istotne rozwinięcie podstawowych charakterów, na plus należy natomiast zaliczyć, że wszelkie zalążki „dramatów” są bardzo szybko rozwiązywane przez rozmowę i konkretne działanie – w większości anime chłodne zachowanie Tamy by się ciągnęło przez kilka odcinków.

Na razie jest miło, sympatycznie i niestety nudno, szczerze mówiąc, można oglądać, można też nie oglądać – Tamayomi jest serią pretendującą do sportowej, ale tak naprawdę emocji jak na razie to tam nie ma.

Leave a comment for: "Tamayomi – odcinek 3"