Deca-Dence – odcinek 2

Panie i panowie, nagroda za największy zwrot akcji wędruje do Deca-Dence! Co prawda już pierwszy odcinek, szczególnie końcówka, sugerował, że anime nie będzie do końca tym, na co się zapowiadało, jednak spodziewano się raczej stopniowego odkrywania jego tajemnic. Tymczasem już w drugim tygodniu dostajemy bombę informacyjną, która zupełnie zmienia obraz świata przedstawionego. Początek odcinka jeszcze przebiega normalnie – walka z wielkim gilandem kończy się, a Natsume może zobaczyć najgorsze oblicze wojny, czyli trupy i płacz tych, którzy żegnają braci czy ojców. Później jednak odzywa się pewien głos, opowiadając o prawdziwym znaczeniu Deca-Dence. I pojawiają się takie obrazki jak niżej:

Klasyk powiedziałby, że „mózg rozwalony”, ja powiem z rozbrajającą szczerością, że nawet po dokładnym obejrzeniu odcinka i przeczytaniu komentarzy innych osób nie wiem, o co tu chodzi, a muszę pokrótce streścić fabułę. Ech, postaram się niczego nie pomylić… Otóż, jak się okazuje, forteca Deca-Dence tak naprawdę pełni funkcję parku rozrywki zarządzanego przez korporację Solid Quake, my zaś śledzimy… zmagania graczy rywalizujących między sobą o jak najlepsze miejsce w rankingu. Gra jest prosta – wyrusz przeciw gadollom, pokonaj ich i zdobądź ich oksyon, który pozwoli funkcjonować twierdzy, a tobie żyć. Chwila, ale po co człowiekowi oksyon? No, nie człowiekowi – „panującą” (piszę w cudzysłowie, bo jeszcze wiele może się okazać) rasą są jacyś kosmici/roboty żyjący w swoim wirtualnym świecie, którzy po dołączeniu do Gearsów i stworzeniu swoich awatarów mogą przeżywać przygody na kontynencie Eurazji (całkowicie realnym). Zgadza się, walka z potworami z poprzedniego odcinka była właśnie jedną z rozgrywek Obcych. Mianem ludzi, oczywiście niczego nieświadomych, określa się tu zaś Tankersów żyjących na najniższych poziomach fortecy. Następne sceny prezentują więcej rewelacji, podążmy więc za akcją.

Ta cofa się o siedem lat. Kaburagi-Gears wraz z trójką towarzyszy, Donatellem, Mikeyem i Turkeyem, wyrusza zabijać kolejne gadolle – czytaj: Obcy znów się bawią. Podczas jazdy Mikey wyraża zainteresowanie tzw. zwalniaczem limitu, z którego skorzystanie oznacza dla Gearsa z jednej strony, jak nazwa wskazuje, przełamanie wszelkich ograniczeń, z drugiej – zwiększenie mocy. Kaburagi z Donatellem zgodnie twierdzą, że używanie zwalniacza jest formą oszustwa i że Mikey powinien o nim zapomnieć. Wkrótce rozpoczyna się walka z potworami, w której świetnie radzi sobie Kaburagi, podziwiany przez Mikeya.

W Solid Quake Kaburagi-Obcy rozmawia ze znajomym, Maxem, o Mikeyu, którego pozycja w rankingu jest coraz wyższa. Z kolei Kaburagi musi się zmierzyć z krytycznymi komentarzami. Mimo to to właśnie do niego przychodzi Mikey z prośbą o pomoc, czuje bowiem, że ostatnimi czasy niezbyt radzi sobie w rozgrywkach (choć klasyfikacja graczy mówi co innego). Po usilnych błaganiach, Kaburagi, widząc, jak koledze zależy, przedstawia mu metodę zwalniacza limitu, zaznaczając jednak, by Mikey nigdy nie przekroczył jego 20%.

Szczęście Mikeya cieszącego się większymi możliwościami nie trwa długo – szybko zostaje złapany i zezłomowany, jego drużyna zaś zostaje rozwiązana. Dla Kaburagiego-Obcego oznacza jednak to coś jeszcze. Tajemniczy Hugin, którego głos słyszeliśmy w poprzednim odcinku, gdy Kaburagi zajmował się podejrzanymi sprawami, oznajmia, że od tej pory Kaburagi będzie dla niego pracował w fortecy. Udając zwykłego mechanika, ma pozyskiwać od kłopotliwych dla systemu ludzi chipy, tak aby system mógł eliminować błędy.

Wracamy do czasu głównej akcji. Natsume bezskutecznie próbuje namówić Kaburagiego, by nauczył ją walczyć. Wieczorem, podczas robienia zakupów, zauważa go podążającego w ciemną uliczkę. Jest świadkiem, jak mężczyzna pobiera chip od człowieka, sądzi jednak, że Kaburagi dopuścił się kradzieży i każe mu zaprzestać takich praktyk, oferując nawet własne pieniądze. Zachowanie dziewczyny dziwi Kaburagiego, sprawdza więc później jej profil. Okazuje się, że nie jest widziana przez system, innymi słowy: jest błędem. Mężczyzna zmienia zdanie i postanawia ją szkolić, tym samym sprzeciwiając się wielkiej korporacji.

Tyle pytań, tyle wątpliwości… Zaintrygowanie zmieszane z powątpiewaniem… Że twórcy zaskoczyli, nie trzeba przekonywać, ale czy zaskoczyli pozytywnie? Czy w ogóle dobrze, że zaskakiwali? Z tego, co widzę, zdania są podzielone. Ja sama trochę kręcę nosem, bo mimo wszystko szykowałam się na niezobowiązującą przygodówkę w postapokaliptycznym świecie, a tak duża zmiana, jaka nastąpiła w drugim odcinku, nie do końca mnie przekonuje. Znaczy, chcę wiedzieć, jak to się rozwinie, będę więc oglądała dalej, ale z drugiej strony potrafię zrozumieć zawód innych osób.

Pomijając jednak wszelkie rewelacje, inne światy, stwory itp., fabularnie odcinek prezentował się tak sobie. Zobaczyliśmy nieprzyjemną przyszłość Kaburagiego, którego pochopna decyzja zniszczyła życie jego kolegom (Mikey zginął, Donatello i Turkey trafili do zakładu poprawczego), jego zaś zamieniła w pomagiera korporacji. Końcówka oczywiście ukazuje go jako buntownika. Nie dziwi też, że Natsume okazała się nie do końca „zwyczajna” – możliwe, że ma to związek z wypadkiem sprzed kilku lat, w którym straciła rękę (i ojca?). Schematyczny przebieg fabuły jeszcze nie jest taki zły, gorzej, że momentami twórcy w nieudolny sposób popychają ją do przodu. Przykładem niech będzie rozmowa Kaburagiego z Mikeyem, kiedy ni stąd, ni zowąd Kaburagi pokazuje znajomemu metodę zwalniacza limitu, choć przecież wcześniej negatywnie się o niej wypowiadał. To już mniej sztucznie by wyglądało, gdyby Mikey sam coś przypadkiem nacisnął i ukazałaby się przed nim informacje o upragnionej technice. Odcinek skupia się na Kaburagim-Obcym, o Natsume dowiadujemy się niewiele więcej niż dotychczas, poza rewelacją na końcu. Do akcji wkracza natomiast już w pełni, nie tylko głosowo, tajemniczy Hugin zapowiadający się na antagonistę serii – pytanie jednak, czy głównego? Coś mi się nie wydaje…

Kwestią, która najprawdopodobniej najmocniej odrzuca wielu widzów od anime, jest oprawa graficzna. Kreskówkowy styl użyty do przedstawienia świata Obcych wyraźnie różni się od tego z rzeczywistego świata, który od miesięcy pokazywały materiały promocyjne. Zapowiedzi oczywiście niczego nie zdradzały, efekt więc zaskoczenia i zdezorientowania był niemały. Nie sądzę, by każdy miał ochotę oglądać kreskówkowe stworki niczym z bajki dla dzieci – mnie samej trudno się zaangażować w seans, gdy mam przed sobą Kaburagiego-Obcego, a nie Kaburagiego-człowieka. No nie czuję emocji za grosz. Liczę zatem, że akcja będzie się toczyć przede wszystkim w normalnym świecie, zwłaszcza że Kaburagiego i jego podopieczną zdążyłam już polubić i najbardziej czekam na rozwój ich relacji. Jeśli chodzi o muzykę, to na tę w tle w ogóle nie zwróciłam uwagi. Opening, Theater of Life, wykonywany przez Konomi Suzuki, brzmi kompletnie przeciętnie, ot, pasowałby do każdej innej serii akcji/przygodowej. Ending (Kioku no Hakobune, które śpiewa Kashitarou Itou) natomiast mnie urzekł – tak, też by pasował do innych serii, ale przynajmniej wpada w ucho i jest ładnie zaśpiewany.

Leave a comment for: "Deca-Dence – odcinek 2"