Dokyuu Hentai HxEros – odcinek 1

Na Ziemi pojawiają się Obcy nazywani Kiseichuu. Nie wyrządzają bezpośrednio szkód fizycznych planecie, nie zabijają ludzi. Odbierają im jednak zdolność odczuwania podniecenia seksualnego, a pozbawionemu jej gatunkowi grozi wyginięcie z prostego powodu – całkowitego zaprzestania reprodukcji. Czy znajdzie się ktoś, kto stawi czoło tak okrutnemu przeciwnikowi?

Retto to z pozoru zwykły uczeń szkoły średniej. Ma kolegów, z którymi ogląda świerszczyki, ma też koleżankę z dzieciństwa, zwaną w klasie Iron Maiden ze względu na jej podejście do płci przeciwnej. Kirara nie tylko nie utrzymuje kontaktów z chłopakami, ale także nie dotknie bezpośrednio niczego, co płeć męska wcześniej trzymała w dłoni. Z opowieści Retto wynika jednak, że w dzieciństwie taka nie była – zachowywała się normalnie wobec wszystkich, a z samym zainteresowanym bardzo często flirtowała. Pewnego dnia pojawia się kolejny Kiseichuu, który zaatakował idolkę podczas występu, pozbawiając zarówno ją, jak i widownię „H-energy”, czyli energii podniecenia seksualnego. Retto, jako pierwszy HxEro (przecież określenie bohatera w języku angielskim to połączenie litery „H”, w japońskim symbolizującej seks, oraz „Ero” od „Erotic”, czyż to nie oczywiste?), rzuca wyzwanie wrogiemu najeźdźcy! Po wygranej walce dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy. Po pierwsze, istnieje pewna niedogodność związana z gadżetem XERO, pozwalającym bohaterom wykorzystywać H-energy do walki. Po każdym jego użyciu ubranie zostaje zniszczone, a nieszczęśnik zostaje nago tam, gdzie się akurat znajdował. Energię niezbędną do walki trzeba też jakoś naładować, zapewne poprzez erotyczne myśli czy działania, chociaż tego się na razie możemy jedynie domyślać. Właśnie w związku z tym drugim wymaganiem ponowny atak kosmicznego robaka przysparza sporych problemów bohaterowi. Na szczęście (chociaż początkowo zdawać by się mogło, że nieszczęście), jest z nim Kirara, którą podczas ucieczki trzyma za rękę w dorosły sposób (przeplatając palce). Dziewczynie przypomina się scena z dzieciństwa, gdzie właśnie takim gestem zacieśniała z nim więzi. Dziewczyna powoli otwiera swoje serce, a wraz z nim na nowo uwalnia erotyczną energię w wymownej scenie przypominającej orgazm. Tym razem Kiseichuu nie ma szans, ilość energii jest tak ogromna, że Retto przy jej pomocy wysyła przeciwnika w niebyt. Dziewczyna proponuje, że będzie pomagać w walce z najeźdźcą…

Wprowadzenie do fabuły może nie wypada fatalnie, ale dobre też nie jest. Główny bohater wydaje się kompletnie nieciekawą postacią, motywuje go jedynie chęć zemsty za odebranie jego przyjaciółce H-energy, co niby miało zmienić jej zachowanie. Szkoda tylko, że już na pierwszy rzut oka widać, iż nie tu leży problem. Po czasie wyjaśnia się też, że Kirara nie została przez Kiseichuu skrzywdzona – robal nie mógł wyssać jej całej energii, ponieważ tyle jej miała już jako dziewczynka. Zawstydziła się, że jest tak zboczona i tylko erotyczne myśli jej w głowie, przez co zamknęła się na kontakty z płcią męską… Logika pierwsza klasa. Przynajmniej wybór nastolatków na bohaterów ma sens – ze względu na okres dojrzewania w głowie im tylko jedno, więc sił do walki nie powinno im zabraknąć. Może to i stereotypizacja, ale przynajmniej ma jakieś podstawy w rzeczywistości. Zrozumieć można też, że piątka HxEros ma zamieszkać razem, a że główny bohater do dyspozycji dostał cztery partnerki – energii erotycznej mu nie powinno zabraknąć! No chyba, że wcześniej nie wytrzyma fizycznie… Szkoda też, że źli Obcy są tak bezpłciowi i nudni, że zapewne erotyczne życie Retto będzie tutaj głównym tematem…

Oprawa techniczna nie odrzuca aż do momentu, kiedy pojawiają się sceny walki. Projekty postaci co prawda oryginalnością ani jakością wykonania nie grzeszą, ale da się na nie patrzeć. Mimo raczej nieziemskiego zachowania damskich piersi anatomia jest w miarę przyzwoita. Jednak już pierwsza scena walki okazuje się ciężką próbą – czegoś tak absurdalnie źle wykonanego nie widziałem dawno. Próbkę macie na jednej ze zrzutek powyżej. Trudno w ogóle opisać te sceny – tło się rozmywa, bohater udaje, że się porusza i tajemniczym wyrzutem energii wysyła przeciwnika w niebo. Później powtarza niemal to samo, tylko z koleżanką pod rączkę… Litości. Niestety, na goliznę też nie ma co liczyć – ocenzurowane zostało niemal wszystko, nawet ujęcia majtkowe. Ścieżka dźwiękowa niemal nie istnieje, co tylko podkreśla nijakość serii. Co gorsza, udawany przez seiyuu Kirary orgazm raczej śmieszy niż ekscytuje, zwłaszcza że wywołało go trzymanie za rączkę. Nieco lepiej wypada ending, którego da się słuchać. Jest dość rytmiczny, dynamiczny i w miarę pogodny, wpisując się w znośną odmianę j-popu. Animacja mu towarzysząca pasuje do samego anime, dodając nutkę parodii i komedii.

Czy polecam komuś to anime po pierwszym odcinku? Nie. Czy całkowicie je skreślam? Też nie. Widziałem w życiu gorsze chały, a w tym przypadku jest przynajmniej kilka pozytywnych elementów. Nie spodziewam się jednak, że poziom znacząco wzrośnie, za to ryzyko stoczenia się w otchłań kiepskiej erotyki i udawanych orgazmów jest bardzo duże, bez szans na lepszą akcję czy animację walk… Z recenzenckiego obowiązku zobaczę jeszcze dwa odcinki, a w tym trudnym czasie możecie mi towarzyszyć, o ile nie odrzuciły Was absurdy tego dzieła.

Leave a comment for: "Dokyuu Hentai HxEros – odcinek 1"