Bakumatsu Rock – odcinek 1

10397015_794755767235248_4224047890795220733_o

Ryouma Sakamoto przybywa do stolicy, by walczyć z Szogunatem za pomocą… muzyki?! Może okazać się to jednak trudne, gdyż jego przeciwnikiem jest najpopularniejszy japoński boysband – Shinsengumi! Rozpoczyna się dramatyczna walka o władz… wróć – sławę i serca niewieście, a wszystko to sparklające w kolorach tęczy! W pierwszym odcinku bohater próbuje oczarować mieszkańców stolicy swoją twórczością (ale nikt nie chce go słuchać) i odnaleźć tajemniczego mistrza o wyglądzie owcy trafionej piorunem. Przy okazji dowiaduje się, że gitary są zakazane (naturalnie jest posiadaczem takowej) i poznaje podobnych sobie buntowników…

Ni cholery nie wiem, o co chodzi w tym anime, ale… bishouneni! Całe mnóstwo bishounenów – próbują śpiewać, mrygają, błyskają się, powiewają kimonami i świecą klatami, pozbawieni odzieży w widowiskowy sposób! „Bakumatsu Rock” jest uroczo głupie, ładne wizualnie i zawiera bardzo dobrych seiyuu, którzy kiepsko śpiewają. Serio, najlepszym utworem była jedna z kompozycji lecących w tle, a grana chyba na akordeonie… Smutne to trochę, ale seria ogólnie zapowiada się na „fazową” – ujęły mnie drobiazgi w stylu trupiej czaszki na kimonie jednego z bohaterów, mrocznego bishounena w przepasce na oku czy muzycznej przemiany głównego bohatera, jakiej nie powstydziłoby się porządne mahou shojou… Jak „Bakumatsu Rock” ma się do historii Japonii? Ten element lepiej przemilczeć. Zresztą trudno spodziewać się realizmu w produkcji powstałej na podstawie gry – to kolejny spęd biszy, mających ładnie wyglądać i mówić seksownymi głosami znanych aktorów. Seria spełnia te założenia w stu procentach i o ile nie odpłynie w stronę dramatu, będzie głupawo, ale zabawnie (chociaż nie jest to typ komedii, którego znajomością chcielibyście się chwalić przed znajomymi).

Leave a comment for: "Bakumatsu Rock – odcinek 1"