Girlfriend (Kari) – odcinek 1

snapshot_20.49_[2014.10.12_21.52.41]

Tej jesieni studio Silver Link postanowiło zadbać o osoby, u których niedobór światła z powodu skracającego się dnia oraz nadmiar obowiązków w pracy spowodowały problemy z zasypianiem lub bezsennością. Girlfriend (Beta) to produkt dostępny bez recepty, mogący jednak wywoływać nieprzyjemne skutki uboczne u osób z alergią na moe.

Wprawdzie pierwszego odcinkowi daleko do słynnego cyklu z udziałem Hinako, jednak Girlfriend (Beta) nie sprawia wrażenia serii o żywej akcji. Poznajemy uczęszczającą do drugiej klasy liceum Kotomi Shiinę, oglądamy, jak idzie do szkoły (witając się po drodze z koleżankami), odbywa trening gimnastyki artystycznej (pokazany pobieżnie, żeby nie trzeba było za dużo animowa), a potem biega przez cały dzień po szkole, witając się z kolejnymi koleżankami i poszukując jednej z nich, aby oddać jej zgubione zdjęcie. Wydaje mi się, że odcinek pobił chyba rekord anime w kategoriach wyliczania imion i nazwisk kolejnych dziewcząt oraz powtarzania słowa „ohayo”.

Chociaż seria jest adaptacją gry randkowej, najwyraźniej postanowiono tu zrezygnować z męskiego protagonisty. Taki zabieg z wyjątkowym powodzeniem zastosowano w niemłodej już serii Sentimental Journey – w sumie bohater gry jest zawsze „białą kartką”, w którą wciela się gracz, więc nie jest pozbawione sensu zrezygnować z niego i skupić się na przybliżeniu poszczególnych dziewcząt i jej charakterów. Problem polega na tym, że jeśli rozpatrywać bohaterki Girlfriend (Beta), doszłam do wniosku, że mój automatyczny ołówek ma więcej charakteru od każdej z nich z osobna i wszystkich razem wziętych. Doprawdy, konia z rzędem temu, kto dostrzeże jakieś różnice (poza kosmetycznymi) w tym stadku ćwierkających i jedzących sobie z dzióbków niewiast!

Na plus:
+ Hmmmm… Sympatycznie ciepła paleta barw?

Na minus:
– Gra oferuje ponad setkę opcji romansowych, w odcinku poznajemy co najmniej kilkanaście panienek (a drugie tyle przemyka się w tle w charakterze smaczku dla fanów gry). Tymczasem wszystkie one mają identyczny kształt twarzy i sylwetkę, różniąc się fryzurą, odrobinę wzrostem i czasem kształtem oczu. W zestawieniu z identycznymi słodko-mdłymi charakterami można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z armią klonów.
– Słodkie dziewczęta robiące słodkie rzeczy? Też można, ale ten odcinek był po prostu śmiertelnie nudny i nic nie zapowiada, żeby dalej było ciekawiej.
– Nawet mi się nie chce wymieniać…

Podsumowanie: najwyraźniej mamy do czynienia z serią przeznaczoną przede wszystkim dla fanów gry. Wyliczanka dziewcząt, ich podobieństwo fizyczne i brak jakichkolwiek bardziej wyrazistych charakterów sprawiają, że nawet osoby lubiące podobne produkcje będą miały wrażenie monotonii. Chyba że właśnie o to chodzi: rozsiąść się wygodnie i uciąć sobie słodką drzemkę, do której ukołysze dziewczęcy szczebiot.

Comments on: "Girlfriend (Kari) – odcinek 1" (1)

  1. Fanów gry? To ta gra ma fanów? Nie no, żartuję, ale tak na poważnie – czy są tu osoby, które przeszły CAŁĄ grę? Jeżeli tak, to naprawdę – szacun i jednocześnie wyrazy ubolewania, bo nie wiem jak trzeba się nudzić, żeby przejść aż 100 dróg…

Leave a comment for: "Girlfriend (Kari) – odcinek 1"