Grisaia no Kajitsu – odcinek 1

snapshot_17.07_[2014.10.05_20.27.54]

Bohatera tej serii, Yuujiego Kazamiego, poznajemy w dość niefortunnych okolicznościach, bo na posterunku policji. To nieporozumienie szybko się jednak wyjaśnia i Yuuji może udać się do liceum Mihama, w którym czeka na niego zwyczajne szkolne życie, którego – jak sam twierdzi – pragnie. Jednak, jeśli wierzyć słowom dyrektorki tej placówki, to najlepsze przybliżenie tego, o co prosił: obszerny kompleks szkolny, w którym nauki pobiera… piątka dziewcząt. Tak, nikt poza nimi. Resztę odcinka zajmuje nam poznawanie wraz z bohaterem dormitorium, budynku szkoły oraz kilku par majtek… A nie, przepraszam: bohaterek. Chociaż Yuuji podchodzi do świata z dystansem i dojrzałością niepasującą do jego wieku, stara się nawiązać z nowymi koleżankami przyjazne stosunki. Wszystko jednak wskazuje, że nie w każdym przypadku okaże się to łatwe. Jaką tajemnicę skrywa… no, właściwie to każdy w tej serii?

Rzeczywiście, tajemnica spowija tutaj absolutnie wszystko, pomijając może majtki dziewcząt. Swoją drogą – damska nagość jest pracowicie cenzurowana, za to bohatera możemy podziwiać w kąpieli w (niemal) całej okazałości (inna rzecz, że jak rozumiem, ma to nam zasugerować kilka rzeczy o jego przeszłości). Poza tym wiemy, że nic nie wiemy. Z migawek na początku odcinka wynika, że uczęszczające do szkoły dziewczęta skrywają jakieś ponure sekrety i/lub tragiczną przeszłość, ale jak łatwo się domyślić, szczegółów będziemy się dowiadywać w kolejnych odcinkach. Na razie sprawiają wrażenie stadka ekscentryczek, chociaż w przynajmniej dwóch przypadkach można mówić raczej o niebezpiecznych skłonnościach niż niewinnych dziwactwach. Bohater sprawia wrażenie dopasowanego do takiego haremu znacznie lepiej niż przeciętny protagonista podobnych serii: opanowany aż do przesady, z równą łatwością radzi sobie ze słownymi utarczkami, jak i z atakiem fizycznym. Co dalej? Tego nie wiemy.

Na plus:
+ Brak BTJT (czyli „bohatera takiego jak ty”, klasycznej miłej dla całego świata ciamajdy z haremówek). Zdecydowany i zdystansowany Yuuji stanowi miły kontrast z takimi typami.
+ Przynajmniej ze dwie dziewczyny wydają się rzeczywiście interesujące. Jeśli pozostałe z biegiem wydarzeń im dorównają, może być ciekawie.
+ Nie nazwałabym grafiki wysokobudżetową, ale poświęcono sporo uwagi kadrowaniu i oświetleniu, dzięki czemu seria wydaje się bardziej stylowa i charakterystyczna.

Na minus:
– Ja rozumiem, że bohater ma być stoicki, ale nie powinien przypominać śniętej ryby… Miejmy nadzieję, że to ulegnie przynajmniej częściowej zmianie.
– Na razie nie wyłania się nawet zarys fabuły. Domyślam się, że widza mają zaintrygować te krótkie informacje na wstępie i scenki na końcu, jednak przydałoby się cokolwiek bardziej konkretnego, co wskazałoby kierunek wydarzeń.
– Pokojówka? Czy naprawdę do każdej serii trzeba wpychać pokojówkę? Przepraszam, ale to pasuje tutaj jak kwiatek do kożucha.

Podsumowanie: „skrzyżowanie eroge z Bakemonogatari” na razie ma bohatera i (nieco mniej) udziwnione kadrowanie z superpopularnej serii SHAFT-u oraz całą resztę (ze szczególnym uwzględnieniem dziewczyn) z eroge. To może być interesująca seria, na pewno ma klimat i styl, jednak potrzebuje jeszcze szkieletu fabularnego, który by to wszystko utrzymał.

Leave a comment for: "Grisaia no Kajitsu – odcinek 1"