Inou Battle wa Nichijou-kei no Naka de – odcinek 1

[HorribleSubs]_Inou_Battle_wa_Nichijou-kei_no_Naka_de_-_01_[720p].mkv_snapshot_21.20_[2014.10.07_13.25.51]

Tak jak zapowiada tytuł, bohaterowie tej serii mają supermoce. Piątka członków Klubu Literackiego pewnego pięknego dnia zostanie nimi po prostu obdarzona, ku dzikiemu zachwytowi July’ego Andou oraz lekkiemu zakłopotaniu jego czterech koleżanek. Pół roku później ich codzienne życie… nie ulega żadnym zmianom. Regularnie sprawdzają i testują swoje umiejętności, a nie mówimy tu – zaznaczmy – o jakichś tam byle jakich supermocach z przeceny. Możliwości, jakimi dysponuje czwórka dziewcząt, pasowałyby raczej do „ostatecznego bossa” z jakieś gry komputerowej. Wiecie – takiego, do którego się podchodzi dopiero na odpowiednim poziomie i z najlepszym w grze sprzętem. Można by więc wnioskować, że Andou w niczym im nie ustępuje… Ale dość o nim, bo oto przed klubem pierwsze wyzwanie – dosłownie i w przenośni. Co teraz?

Seria, którą pewnie wiele osób zakwalifikuje jako „nic specjalnego”, mnie wydała się zaskakująco sympatyczna i dość obiecująca. Jest szansa na wyśmianie wałkowanego tysiące razy schematu „nastolatki dostają supermoce” – zobaczymy, czy twórcy będą potrafili ją wykorzystać. Poza tym seria jest z założenia dość „zwyczajna”, co może rozczarować tych, którzy liczyli na „jazdę bez trzymanki” w rodzaju Inferno Cop czy Kill la Kill, poprzednich tytułów studia Trigger. W zapowiedzi sezonu uznałam za stosowne ostrzec potencjalnych widzów (i pewnie zachęcić innych), że ta seria opiera się na klasycznej strukturze haremowej, z jednym chłopakiem otoczonym dziewczętami. Na szczęście bohaterki ani nie próbują rywalizować o względy „męskiego rodzynka”, ani też nie traktują go jak psa – w grupie panują fajne, koleżeńskie układy, a anime promieniuje ciepłem.

Na plus:
+ Metoda na odświeżenie formuły supermocy i trochę inne podejście do tematu – zobaczymy, czy to zostanie wykorzystane, czy też seria ześlizgnie się w wyrobione koleiny gatunku, ale trochę na wyrost postawię za to plus.
+ Sympatyczne, niewrzaskliwe postaci, połączone normalną przyjaźnią.
+ Głos Andou: Nobuhiko Okamoto bawi się tu równie dobrze jak Jun Fukuyama w Chuunibyou demo Koi ga Shitai!
+ Czy mogę postawić plus za brak fanserwisu? Nie wątpię, że nie każdy uzna to za zaletę, ale fajnie, że nie każda komedia musi na nim bazować.

Na minus:
– Troszkę chaosu w warstwie fabularnej, nie zawsze oczywiste przeskoki czasowe.
– Przeciągnięty początek, trochę zbyt „stłoczona” końcówka odcinka.
-/+ Grafika jest przeciętna. Nie musi to być wysokobudżetowy pokaz fajerwerków, ale przydałoby się trochę wizualnej kreatywności, do której studio Trigger jest zdolne, jeśli tylko chce.

Podsumowanie: mnie ta seria skojarzyła się nieodparcie z Hataraku Maou-sama! – serią pokazującą klasycznych dobrych i złych bohaterów z klasycznego fantasy, wrzuconych we współczesny świat. Pytanie na przyszłość: czy autor ograniczy się do bieżących gagów, czy też ma jakiś pomysł na działanie całego świata?

Leave a comment for: "Inou Battle wa Nichijou-kei no Naka de – odcinek 1"