Orenchi no Furo Jijou – odcinek 1

[BakedFish] Orenchi no Furo Jijou - 01 [720p][AAC].mp4_snapshot_03.06_[2014.10.06_20.42.26]

Tsukasa jest nad wyraz spokojnym, bezkonfliktowym i uczynnym młodym człowiekiem. Być może właśnie te cechy charakteru sprawiają, że jest w stanie przejść do porządku dziennego nad trytonem okupującym mu wannę (o samym fakcie istnienia trytonów nie będę się nawet rozwodzić, bohater proweniencją istoty występującej zwykle w legendach i baśniach się nie interesuje, więc my też nie będziemy). Zdarzyło się tak bowiem pewnego dnia, że idąc nad brzegiem rzeki, zobaczył leżącego mężczyznę, ewidentnie potrzebującego pomocy. Przytargał więc biedaka do siebie i według jego instrukcji zapewnił warunki bytowe. Wakasa – tak bowiem nazywa się piękny blond tryton – zaanektował chłopcu wannę, wyżalił się i poprosił o możliwość pozostania. A że Tsukasa miękkie ma serce, to od tej pory będziemy mieli możliwość oglądania w czterominutowych odcinkach codziennych perypetii dwójki mężczyzn dzielących jedną wannę… No, przynajmniej od czasu do czasu dzielących.

Nie, seria nie jest yaoi i raczej się nie zapowiada (choć nigdy nic nie wiadomo) – to króciutka, rwana „fabularnie” komedyjka, adaptacja yonkomy, z parszywie niskim budżetem na animację oraz absurdalnie poważnym openingiem, który został stworzony na zasadzie kontrastu do reszty serii (musieli się przy nim nieźle z tego powodu bawić). Kolorystyka jest jasna, puchata, różowo-złota, mordki krzywe, z serią zmarszczek w okolicach oczu, a tła prościutkie, chociaż to ostanie nie powinno być problemem, w końcu przez większość czasu jesteśmy w japońskiej łazience. Postaci poruszają się jak najmniej, a jeśli już muszą zrobić gwałtowniejszy ruch, to w większości przypadków zmieniają się w wersje super deformed – i to jednak nie jest jakąś szczególną wadą, w łazience w końcu biegać nie będą, a super deformed służy przede wszystkim jako element komediowy.

Seria nie jest zła, trudno bowiem powiedzieć tak o czymś, co trwa zaledwie cztery minuty – zanim człowiek zacznie się zastanawiać nad poszczególnymi aspektami tytułu, to odcinek się kończy. Nie jest też szczególnie dobra – skoro to komedia, to powinna śmieszyć, a mnie najbardziej rozśmieszył opening. Być może ma to związek z tym, że mangę czytam – i widzę, że historia w wersji animowanej nie do końca się odnajduje. Nie wszystkie przejścia między króciuteńkimi scenami się kleją, a postaci, mimo że w obu wersjach rysowane prosto, prezentowały się jakoś lepiej w mandze. Jeśli ktoś będzie chciał oglądać anime, odradzam wcześniejsze czytanie komiksu. Wersja animowana mimo wszystko może się spodobać, ostatecznie jest sympatyczna, lekka i za krótka, żeby znudzić, byle nie znać jej lepszej wersji.

Leave a comment for: "Orenchi no Furo Jijou – odcinek 1"