Sanzoku no Musume Ronja – odcinek 1 i 2

[Anime-Koi]_Sanzoku_no_Musume_Ronja_-_01-02_[h264-720p][5CB8DF6E].mkv_snapshot_19.32_[2014.10.16_18.20.54]

Ciekawa jestem, ile osób czytało świetną powieść Astrid Lindgren, zatytułowaną Ronja, córka zbójnika? Im nie trzeba mówić, o co chodzi w tym anime, ale dla reszty postaram się naskrobać kilka słów na temat fabuły tych dwóch odcinków.

Na wstępie poznajemy bandę zbójników pod wodzą herszta Mattisa, mieszkających w niedostępnym zamku na szczycie góry i parających się oczywiście rabowaniem kupców i podróżników – a przy tym wodzeniem się za łby z wrogą bandą zbójców Borki. Tym razem Mattis wreszcie zdobywa przewagę nad bezdzietnym Borką: oto w jego zamku, w czasie wielkiej burzy, rodzi się zbójecka córka, najpiękniejsze, najcudowniejsze i najmądrzejsze dziecko na świecie. A przynajmniej tak twierdzi każdy, kto nie ma ochoty oberwać od krewkiego herszta. Dwa pierwsze odcinki pokazują właśnie narodziny i wczesne dzieciństwo Ronji, spędzane najpierw w wielkiej sali, a później w obrębie murów zamkowych. W końcu jednak zapatrzony w córeczkę ojciec dochodzi do wniosku, że czas wypuścić ukochaną jedynaczkę na zewnątrz i pozwolić jej biegać po lesie – i właściwie na tym, na początku pierwszej wyprawy poza mury zamku, kończy się drugi odcinek.

Wydaje się, że to niewiele? A jednak trzeba powiedzieć, że scenariusz tych dwóch odcinków został rozplanowany bardzo dobrze. Nie dzieje się nic szalenie ważnego, ale nie ma też miejsca na nudę, a ten fragment fabuły nie jest tylko „wypełniaczem”, zajmującym miejsce, zanim bohaterka podrośnie na tyle, by zacząć grać pierwsze skrzypce. O czym, mam nadzieję, widzowie oglądający tylko anime, przekonają się później. Na razie natomiast mogę powiedzieć, że adaptacja jest wyjątkowo wierna książce, aż do cytowania całych dialogów – i dobrze, bo Ronja, córka zbójnika zawsze wydawała mi się bardzo dobrym materiałem do adaptacji. I pewnie trzeba do tego Japończyków, żeby nie bali się pokazać, jak Lovis, żona Mattisa, karmi córeczkę piersią, albo jak zbójnicy upijają się w czasie wieczornej uczty – jedno i drugie mogłoby nie przejść na przykład w adaptacji robionej w USA. Dodane sceny są utrzymane w duchu oryginału, a aktorstwo głosowe bardzo dobre – zachwyciła mnie szczególnie Yukari Nozawa w roli Lovis. Dlatego za scenariusz i aktorstwo należą się same plusy, podobnie jak za muzykę, która od samego początku zwraca uwagę w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Dlatego też plusy i minusy będą dotyczyć tego, co naprawdę kontrowersyjne, czyli oprawy graficznej. Na plus można policzyć tła, za które odpowiada studio Ghibli, i są dokładnie tak olśniewające, jak należało przypuszczać. Możemy podziwiać urodę leśnych pejzaży, odwzorowanych aż do mchu na kamieniach; przepięknie podniszczone kamienie i drewno, z których wzniesiony jest zamek Mattisa; detale wnętrza w wielkiej sali – właściwie wszystko to, co nie musi się ruszać. Jednocześnie komputerowo animowane sylwetki ludzkie nie tylko ruszają się odrobinę nienaturalnie, ale przede wszystkim są zbyt doskonałe – obłe, idealnie gładkie, ubrane w równie gładkie stroje, z włosami zebranymi w grube „wypustki”. Do tego dochodzi z konieczności zubożona mimika i cieniowanie. Podobnie gładkie i jakieś takie „kluchowate” wydały mi się wszystkie pokazywane zwierzęta, chociaż trzeba im uczciwie przyznać, że przynajmniej anatomicznie mają sens. Za to ogromny minus, taki przez całą szerokość strony, należy się za Wietrzydła – te wymalowane maszkary mają być piękne? I gdzie jakiekolwiek podobieństwo między tym czymś, co wygląda jak wsadzenie głowy damy lekkich obyczajów na tułów sępa, a Ronją? Na pociechę pokazane w zapowiedzi następnego odcinka Szaruchy wyglądały nie najgorzej.

Kontrast między szczegółowymi tłami a poruszającymi się na ich tle ludźmi i zwierzętami jest czymś, do czego trzeba się przyzwyczaić, podobnie jak do miękkich, nienaturalnych ruchów postaci. Czy warto? Te dwa odcinki były wręcz zaskakująco dobre, ale też trzeba uczciwie powiedzieć, że (scenariuszowe) schody zaczynają się dalej. W każdym razie, jeśli ktoś zna oryginał, na pewno warto rzucić okiem na tę adaptację.

Leave a comment for: "Sanzoku no Musume Ronja – odcinek 1 i 2"