Trzeci odcinek Fate/stay night: Unlimited Blade Works TV [2015] nie zawodzi. Co prawda znowu większość odcinka to wspomnienia i tragiczna przeszłość postaci, której nie lubię, ale nie narzekam. Tym razem skupiono się na Ilyi. Trochę mnie przytłoczył ogólny wydźwięk całego odcinka, wyraźnie cięższy niż poprzednich. Odpowiedzialność za taki klimat ponosi głównie sama walka, ale i wspomnienia dziewczyny były mało radosne. Rodzina Ilyi jest mocno specyficzna i gdy już ją poznać, nie ma co się dziwić, że taka dziewuszka również bierze udział w wielkiej wojnie. Pokazano pranie mózgu, jakiego dokonała na niej, jak mniemam, mamusia. Dziewczyna święcie wierzy, że ojciec ją zdradził (trudno powiedzieć w jaki sposób), ponadto miał czelność założyć rodzinę z kim innym. Tego się nie wybacza. Ilya, która od dziecięctwa była uczona nieufności do wszystkich wokół, stała się zimna i wyrachowana, chociaż w gruncie rzeczy pragnie tylko miłości. Już w poprzednim odcinku można było zobaczyć, że bycie kompletnie wypraną z emocji troszkę jej nie wychodzi, a tym razem po prostu zostaliśmy w tym utwierdzeni. Bo oczywiście Berserker też jest w środku puchaty i chce dla swojej pani samego dobra. Ogromną zaletą odcinka jest to, że praktycznie nie ma w nim Shirou i Rin, którzy spędzają większość czasu ukrywając się bądź uciekając. Biedna Rin powinna była wziąć na tę eskapadę smycz i kaganiec.

Przynajmniej walka była warta zobaczenia. Berserker nie jest specjalnie efektowny, za to jego przeciwnik owszem. Żywię bardzo nietypowe uczucia do Gilgamesha – nie znoszę drania, jeśli próbuje igrać z głównymi bohaterami, ale w każdej innej sytuacji to jemu właśnie kibicuję. Tutaj mamy szansę zobaczyć go w całej boskiej okazałości, a jego Noble Phantasm naprawdę zrobił odpowiednie wrażenie, miałam ochotę ozrzutkować cały odcinek. Graficznie Fate/stay night: Unlimited Blade Works TV [2015] zapiera dech w piersiach i stanowi nawet nie cukierek, a całą cukiernię dla oczu.

Gorąco polecam wszystkim fanom. W zasadzie nawet jeśli ktoś ma pewne zastrzeżenia do serii jako takiej, choćby ze względów graficznych warto sobie puścić kilka odcinków. Uniwersum jest specyficzne, ale przy odpowiednim podejściu anime to ma szansę dostarczyć mnóstwa rozrywki.