Trzeci odcinek pokazuje niezekranizowaną w poprzedniej OAV historię Reiko Hanyuu, córki nieżyjącego już słynnego malarza, która uczęszcza do tej samej szkoły, co Ushio. Bohater, będący – nie zapominajmy o tym! – malarzem-amatorem, marzy o tym, by dziewczyna zgodziła się mu pozować do portretu, jednak Reiko nie chce o tym słyszeć. Plotki głoszą, że każdy, kto się do niej zbliża, ulega tragicznemu wypadkowi, zaś ona sama ma za sobą kilka prób samobójczych. Jak łatwo zgadnąć, to jednak nie wystarczy, by zniechęcić upartego Ushio…

Opowiedziana tu historia da się podsumować słowem „banalna”, przede wszystkim dlatego, że trzeba było ją zmieścić w obrębie jednego odcinka. Nie ma tu właściwie żadnej tajemnicy, a walka z potworem tygodnia nawet nie zasługuje na tę nazwę. Ważne są detale: po raz pierwszy tutaj zaprezentowana opowieść o początkach rodu Aotsuki, informacja o tym, że włócznia nie rani zwykłych ludzi czy wreszcie przypomnienie, jak poważnie Ushio traktuje swoje hobby. (Acz ciekawe jest także, że wydaje się mniej porywczy niż większość protagonistów shounenów – nie daje się sprowokować do bójki w szkole, choć potem widzimy, że jest w stanie poradzić sobie z takim przeciwnikiem).

Przypuszczam, że dla widzów, dla których jest to pierwsze spotkanie z tym tytułem, Ushio to Tora na razie prezentuje się na zasadzie „ni pies, ni wydra”. Poziom skomplikowania i brutalności poszczególnych epizodów jest na razie raczej shounenowy, ale w serii kryje się jakiś podskórny mrok – choćby pokazany w tym odcinku nawiedzony obraz był rzeczywiście upiorny. Problem z oceną polega na tym, że na dobre i na złe, twórcy postanowili nie spieszyć się z adaptacją, co oznacza, że jak każda dłuższa seria, także i ta potrzebuje więcej niż trzech odcinków, żeby się rozpędzić. Ja na pewno zostanę z nią do samego końca i namawiam do spróbowania amatorów klasyki anime – bo osoby przyzwyczajone do współczesnej narracji i estetyki pewnie szybko się zniechęcą. Swoją drogą, jeśli w jakimkolwiek momencie seria dorówna intensywnością świetnemu openingowi, to może zasłużyć na całkiem wysoką ocenę końcową.