Concrete Revolutio: Choujin Gesou – odcinek 2

cr0

Żal mi ludzi z BONES odpowiedzialnych za ten serial. Oni tak bardzo chcą być kochani… Tak bardzo chcą, żeby ten serial się spodobał…

Pierwszy odcinek – patrzcie, mamy MILIARD nawiązań! Tak bardzo otaku! I zawrotna akcja! Eksplozje, kolory!

Drugi odcinek – patrzcie, mamy postaci takie zabawne i pełne energii! A jaka fabuła dramatyczna, na kilka lat rozciągnięta! Łzy i wzruszenia! Emocje!

Czuć już chyba z opisu, że tego nie kupuję. Mam zresztą 2 konkretne, powiązane ze sobą powody:
1) W tym serialu wszystko chcą zrobić na raz.
2) Reżyseria i rozplanowanie scenariusza są żałosne.

Ad. 1) Posłużmy się przykładem. Bohaterem odcinka jest niejaki Fuurouta. Wygląda toto tak:

cr1 cr2

 

 

 

z czego jasno wynika, że ta postać to przede wszystkim comic relief, może niezbyt udany, ale pal licho, niech sobie będzie. Robi psikusy, a w międzyczasie starożytne żuki sprzed 300 milionów lat wpadają na miasto i sieją zamęt. Fuurouta w międzyczasie międzyczasu poznaje żuczą księżniczkę:cr3i się z nią zaprzyjaźnia. Scena zaprzyjaźniania trwa całe 50 sekund, policzyłem. Agencja ds. Zarządzania Zasobami Nadludzkimi (czy jak im tam) w końcu interweniuje i wysyła na żuki Fuuroutę. Motywu dzieciaka-youkai-klauna walczącego z rasą prehistorycznych żuków za pomocą neo-wirusa nie da się traktować serio w żaden sposób; ani to śmieszne, ani porywające, ale znowu – pal licho, niech sobie będzie.

Na razie jest pali licho to, pal licho tamto… Czego nie trawię? Że ten odcinek następnie robi time-skip o 7 lat i wydoroślała księżniczka chce zamordować Fuuroutę, bo zdradził ich przyjaźń. Och, jakie emocje, och, jak płaczą…

Oj, jak płaczą.

Tyle łez…

Dramat straszny, dylematy moralne, „Czym jest dobro, czym jest zło? Kiedyś właściwa droga wydawała się prosta…”  Wszystko przez 3 zdania rozmowy i mordowanie starożytnych żuków neo-wirusem przez klauna. Na serio się zastanawiałem, czy to nie miała być parodia. Do końca tego wykluczyć nie mogę, ale jeśli faktycznie, to bardzo słaba.

Śmiać się czy płakać? Nie wiadomo.

Śmiać się czy płakać? Nie wiadomo.

Jednocześnie postacie z poprzedniego odcinka – Jirou i Kikko, poszły w zupełną odstawkę i robią za elementy tła – nie ma czasu. Ogólny skutek tego wszystkiego jest taki, że emocjonalny ton tego odcinka jest kompletnie rozjechany. Nie ma tutaj żadnego planu, co chce się przekazać, co chce się podkreślać i jakimi środkami to uczynić. Czy to ma być parodia starszych anime, czy to ma być nostalgiczne nawiązanie do starszych anime, czy to ma być lekkie, czy to ma być ciężkie i dramatyczne? Najwyraźniej wszystko na raz, w 25 minut, w dodatku tak przedstawiając fabułę, że ledwo czaję, o co chodzi.

Ad. 2) Ano właśnie – mojemu zaangażowaniu nie pomógł fakt, że, w którym z tych dwóch okresów czasu dzieją się konkretne sceny, połapałem się do końca dopiero, kiedy łapałem obrazki do tej zajawki. Pierwsza wycieczka w przyszłość trwa 50 sekund i zaczyna się planszą informującą o aktualnej dacie, która nie trwa nawet sekundy, tak że trudno ją w ogóle przeczytać. Obserwujemy w tym fragmencie jedzenie lodów i Fuuroutę zaatakowanego przez wielką mrówkę, po czym cofamy się w przeszłość, aby skoczyć do sceny przedstawiającej inną postać robiącą sobie jajecznicę na śniadanie. Lody -> wielka mrówka -> jajecznica -> 20 minut tłumaczenia, o co właściwie chodzi -> powrót do wielkiej mrówki… Powrót do wielkiej mrówki wygląda przy tym tak, że leci sobie normalnie inna scena, nagle inna postać zaczyna nawijać z offu i bach, jesteśmy 7 lat do przodu, co do sekundy w momencie przerwanym jajecznicą. Planszy o zmianie daty nie ma żadnej, bo i po co? Zresztą, po co w ogóle te wszystkie skoki w czasie w tę i we w tę? Scenariusz i reżyseria tego anime to po prostu czyste zło.

Jejecznica. Prawie jak Shokugeki no Soma.

Jajecznica. Prawie jak Shokugeki no Soma.

W efekcie 1) oraz 2), kiedy nie zastanawiasz się, co się dzieje, ten odcinek jest głównie nużący. W epizodzie pierwszym była faza, co jako tako przykrywało wszechobecną miałkość, ale w drugim nawet tego nie ma. Ostatnia szansa jest przy odcinku 3., ale oj, coś mi się widzi, że z tej mąki chleba nie będzie…

Leave a comment for: "Concrete Revolutio: Choujin Gesou – odcinek 2"