Dance with Devils – odcinek 3

dwd1

W trzecim odcinku Dance with Devils bladolicy, złotowłosy Rem z kamienną twarzą schodzi nieco na drugi plan, po części dlatego, że Lindo, brat głównej bohaterki, zabrania dziewczynie kontaktów z przewodniczącym samorządu szkolnego, po części zaś z tej prostej przyczyny, że mamy oto trzeci odcinek i najwyższa pora zacząć przybliżać sylwetki pozostałych bisznych diabłów – kiepskie by to było otome (znaczy się, jeszcze bardziej kiepskie niż jest), gdyby heroina miała na głowie tylko jednego przystojniaka.

Jak więc wspomniałam, Lindo zabrania siostrzyczce zbliżania się do Rema, nie tłumacząc rzecz jasna, dlaczego – nie jest również łaskaw wyjaśnić, czemu skrapia cały dom wodą święconą, odmawia jakieś modły przed wejściem do mieszkania czy też czemu, do licha, musi chodzić po domu w tym kretyńskim fartuszku… Po zakończeniu tych wszystkich rytuałów Lindo opuszcza dom, ponownie nakazując siostrze, by nigdzie nie wychodziła. W swych wyliczeniach nie bierze jednak pod uwagę, że nawet jeśli Ritsuka nigdzie nie wyjdzie, to ZŁO może przyjść do niej. I faktycznie ZŁO się pojawia…

Pamiętacie tego typa z różą przyrośniętą do ręki? To Urie Sogami, diabeł należący do kliki przewodniczącego szkoły. Okazuje się, że po pierwsze ta róża jednak nie jest przymocowana na stałe do jego dłoni (i całe szczęście, mogłoby to komplikować jego kontakty z płcią przeciwną), a po drugie nie do końca zgadza się z planem Rema (bo Rem, zdaje się, działa według jakiegoś planu), toteż postanawia wziąć sprawy w swoje (wolne od róż i innych badyli) ręce. Urie przybywa do domu Ritsuki, nie daje się jednak zaprosić do środka (bez trudu rozpoznaje ślady wody święconej, pomiot szatański jeden), ale wywabia dziewczynę na zewnątrz, wciskając jej historyjkę o tym, jak to Rem wszedł niby w posiadanie nowych wiadomości na temat jej matki. Dziewczę, niepomne przestróg brata, daje się wywieźć w nieznane na rzekome spotkanie z Remem. Zamiast jednak do przewodniczącego, Urie wiezie Ritsukę do… swojego Edenu.

Tam, w miejscu przypominającym gigantyczny ogród botaniczny, dochodzi do serii wydarzeń, z których wymienię tylko te najważniejsze, a będą to: kolejny popis taneczno-wokalny, wołający o pomstę do nieba (serio, tego się nie da opisać, trzeba zobaczyć), pogoń psychofanek Urie, które chcą rozszarpać Ritsukę za to, że ich piękny książę się do niej dobierał, tajemnicze pojawienie się w ogrodzie botanicznym wesołego miasteczka (??) i jeszcze bardziej tajemnicze pojawienie się w tymże Rema, który coraz mniej udolnie udaje, że wcale nie zależy mu na Ritsuce. Ogólnie rzecz biorąc, druga połowa odcinka to jakiś bełkot prosto ze snu szaleńca, przyznam jednak, że dzięki niemu dowiadujemy się kilku istotnych rzeczy. Po pierwsze tego, że tytułowe diabły, podobnie jak dziwadła, które porwały matkę Ritsuki, poszukują tajemnej księgi magii i że już od dawna mają na celowniku rodzinę dziewczyny. Po drugie zaś Urie zdradza (tak nam, jak i samej zainteresowanej), że jej ukochany starszy brat jest egzorcystą. Rewelacja ta wprawia Ritsukę w szok i niedowierzanie, gdyby jednak ktoś mnie zapytał o zdanie, powiedziałabym, że znacznie lepiej jest mieć brata-egzorcystę, aniżeli adoratorów-diabłów – ale to tylko moja osobista opinia.

Tym sposobem kończymy zajawkowanie Dance with Devils – kolejnej nudnej, schematycznej i trochę za mało fazowej serii otome. Jedyne, co ją realnie wyróżnia na tle jej poprzedniczek, to wstawki musicalowe, czy jednak jest to wyróżnienie pozytywne czy negatywne, to kwestia indywidualnego odbioru. Ja sama, choć lubię się pośmiać przy solidnie odmóżdżającym reverse haremie, dochodzę do wniosku, że trochę mi szkoda czasu na ten akurat tytuł. Niemniej życzę udanej zabawy tym, którzy zdecydują się przy nim pozostać.

Leave a comment for: "Dance with Devils – odcinek 3"