Garo: Guren no Tsuki – odcinek 1

Cóż… Jak wspomniałam przy okazji zapowiedzi, oczekiwania w stosunku do sequela serii, która wielu pozytywnie zaskoczyła, są spore. Na razie trudno wyrokować, czy zostaną spełnione, bowiem jeśli Guren no Tsuki czymś zaskakuje, to raczej sztampą i dziwnie nierównym poziomem pierwszego odcinka. Może to zaplanowany efekt? Mam nadzieję…

vlcsnap-2015-10-10-20h32m23s230

Widz od pierwszych sekund zostaje wrzucony w środek historii: jakieś miasto jest atakowane przez demony Makai, giną prości ludzie, władze się tym nie przejmują, pewien rzeźbiarz zostaje opętany i musi zostać powstrzymany. Dokona tego troje protagonistów, z których na czoło wysuwa się seksowna Seimei, czyli legendarny japoński onmyouji w wersji kobiecej, a w tym uniwersum alchemiczka Makai. Szczerze mówiąc, mnie kupiła, przede wszystkim głosem (Romi Paku, a jakże), bo zachowaniem niekoniecznie – jest zbyt zblazowana i, niestety, już po pięciu minutach wiadomo było, co dalej zrobi i powie. I ten kostium bojowy dosztukowany do stroju kąpielowego! I te lecące przy jej pojawianiu się płatki wiśni! Litości. Z drugiej strony, jest to tak sztampowe, że aż człowiek się zastanawia, czy go nie podpuszczają…

vlcsnap-2015-10-10-20h26m40s100 vlcsnap-2015-10-10-20h31m19s46

vlcsnap-2015-10-10-20h28m08s18 vlcsnap-2015-10-10-20h27m46s15

Seksowna protagonistka, zmartwiony heros i dziecięcy pomagier.

Podobnie para Raikou i Kintoki – do bólu standardowy „hero” ze standardową gadką i dziwną nawet jak na anime fryzurą oraz przemądrzały dzieciak z jeszcze dziwniejszymi brwiami, będący jego giermkiem tudzież elementem komicznym. Niekoniecznie udanym. W ogóle, te „komediowe” wstawki robią wrażenie trochę nie na miejscu… Należy tu koniecznie dodać, że Raikou również, podobnie jak Leon, ma pewną słabość: z nieznanych na razie powodów jego pierścień – Zaruba – jest uśpiony i budzi się dopiero na wezwanie Seimei (zaklęcia rzuca ona dużym pędzlem do kaligrafii). Wtedy chłopak może (na krótko) przywdziać złotą zbroję i efektownym cięciem rozpłatać przeciwnika, obrzydliwego Horrora, czyli zębatego kościotrupa z płonącymi oczami – wow. Oprócz tychże na deser pojawia się główny antagonista, przedstawiający się w sposób tak straszliwie patetyczny – „Jestem ciemnością, buuu” – że naprawdę pozostaje tylko mieć nadzieję, iż to jedynie przygotowanie do wielkiej wolty…

vlcsnap-2015-10-10-20h25m40s105 vlcsnap-2015-10-10-20h33m23s59

Źli, jak widać.

A skoro przy efektach jesteśmy, animacja komputerowa Garo chyba nie razi aż tak jak w pierwszej serii, choć może to dlatego, że byłam już na nią przygotowana. Natomiast przy reszcie odcinka miałam silne wrażenie statyczności, jakby mocno tu oszczędzano, ograniczając ruchy postaci, upraszczając mimikę, zwłaszcza w odległości, tła zaciemniając bądź zalewając światłem (choć w sumie te lepiej widoczne mi się podobały). Także projekty postaci raczej nie zaskakują, są baaardzo standardowe, tyle że widać wyraźną różnicę między tymi z dalszego planu a głównymi bohaterami – jakby byli z innej bajki… Nie jest to jednak bajka pokroju pierwszej serii, niestety; jeśli chodzi tzw. kreskę, daleko jej do tego.

vlcsnap-2015-10-10-20h33m03s114
Muzycznie natomiast – oo, tu jestem bliska zachwytu. Podkład jest zmienny i dynamiczny, a przy tym dość eklektyczny, i wreszcie nadaje tym boleśnie przewidywalnym scenom odrobinę oryginalności. Opening i ending, choć znów standardowe i niezachwycające wizualnie (ending jest dużo lepszy pod tym względem), dla moich uszu są całkiem znośne, nie muszę ich przewijać.

Podsumowując: będę z całą pewnością oglądać i mocno liczyć na to, że studio Mappa znów mnie przyjemnie zaskoczy – bo na razie jestem jedynie zaskoczona…

Comments on: "Garo: Guren no Tsuki – odcinek 1" (1)

  1. imspidermannomore said:

    Mnie się poprawiona wersja zbroi nie podoba. Wolałem wersję zbroi z pierwszej serii (nie bardzo rozumiałem w czym ludzie upatrywali problem). Zmatowienie wcale nie sprawiło, że zbroja stapia się z resztą grafiki. Odniosłem wrażenie, że wręcz przeciwnie.

    Bardzo podobały mi się kostiumy z epoki (uwielbiam te wysokie czapki). Projekty postaci zdecydowanie mniej szpiczasto-kanciaste (szczególnie na twarzy) niż w pierwszej odsłonie. Odstające po bokach kosmyki włosów Raikou w wielu ujęciach wyglądają okropnie.

    Pierwszy odcinek nie wnosi wiele do zarysu fabuły (podejrzewam, że ktoś kto nie widział pierwszej serii będzie zupełnie zdezorientowany). Domyślam się, że podobnie jak w pierwszej serii będziemy mieć połączenie intrygi w kręgach władzy z walką z demonami. Na szczegóły czas przyjdzie pewnie w kolejnych odcinkach.

Leave a comment for: "Garo: Guren no Tsuki – odcinek 1"