Kimito Kagurazuka zostaje porwany z korytarza szkolnego przez bandę czterech muskularnych facetów w beretach, którzy następnie pakują go do samochodu, eksponują przed nim… różne części ciała, a następnie wyrzucają przed bramą jakieś ekskluzywnej szkoły. Zszokowanego chłopaka wita panienka w stroju meido, która informuje go nad wyraz uprzejmie, iż właśnie został dostarczony do żeńskiej szkoły, w której kształcą się córki najbogatszych osób w kraju. Elita elity. Sama wierchuszka. I ani jednego przedstawiciela płci męskiej w pobliżu – zarówno uczniowie, jak i kadra oraz służba są kobietami… A to jest jednym z powodów, dla których Kimito w tej szkole się znalazł. Otóż w związku z tym, iż panienki nie mają absolutnie żadnego, ale to ŻADNEGO kontaktu z tzw. „pospólstwem”, po skończeniu szkoły przeżywają szok kulturowy, gdy muszą być narażone na kontakt z normalnymi ludźmi i źle kończą (tzn, zamykają się w domach i uzależniają się od internetu (sic!)). Tak więc nasz bohater będzie służył panienkom jako przykład, odpowiadał na pytania i zachowywał się jak normalny, zwykły człowiek, żeby mogły na nim ćwiczyć kontakty towarzyskie. I nie tylko. Gdyby jednak ktoś się dziwił, że jak to, przecież to jak wpuścić lisa do kurnika, uspokoję go – Kimito pociągają mężczyźni. Muskularni mężczyźni. Bardzo muskularni mężczyźni. A przynajmniej tak stwierdzono podczas wywiadu z przyjaciółką z dzieciństwa i obserwacji obiektu. W sumie Kimito też tak twierdzi – w przeciwnym wypadku czeka go natychmiastowa kastracja i spędzenie swoich szkolnych lat w zamknięciu.
W pierwszym odcinku mamy więc:
- mnóstwo kosmicznie zdziwionych panienek, że w szkole jest „zwykły człowiek”;
- meido… dużo meido;
- wijącą się zalotnie panią dyrektor z tak obcisła spódniczką, że widać rowek między pośladkami;
- uczennice, które na oczy nie widziały telefonu komórkowego;
- w mundurkach, które kończą się na majtkach i wyglądają jakby były przyklejone do ciała jak kombinezon;
- pończoszki. Mają pończoszki;
- i mdleją od dotyku bohatera;
- i naprawdę, oddawanie telefonu w wykonaniu wyższych sfer należy zobaczyć na własne oczy;
- kolejne porwanie bohatera;
- próby pocałowania bohatera;
- majtki ułamkosekundowe;
- sesję psychologiczną pod tytułem życie jest ciężkie bo mówię to co myślę;
- prezentacja wytworu techniki pochodzącego ze świata realnych ludzi;
- i generalnie… dużo panienek.
Pierwsza reakcja: Co ja paczę?! Druga reakcja: …wymazujemy obraz świetlówki… Trzecia reakcja: Ktoś chyba za dużo obejrzał anime rozgrywających się w żeńskich szkołach. Mamy tu bowiem skondensowane i przejaskrawione wyobrażenia o tym, jak taka szkoła „chyba” powinna wyglądać, doprowadzone do takiego absurdu, że ryknięcie śmiechem w momencie oddawania telefonu uważam za uzasadnione. Na tym tle bohater wygląda w sumie zdecydowanie normalnie (pomijając momenty, gdy z desperacją musi zapewniać, że tak, naprawę, muskuły, faceci itd!). Co do fanserwisu, to w odcinku pierwszym nie było go wiele. To znaczy takiego typowego, z macaniem kamerą – ot trzy czy cztery błyśnięcia majtkami, czy podskakujące biusty robiące „boing” i mundurki (sic!). Jednak zapowiedź drugiego odcinka zdecydowanie sugeruje, że ten stan rzeczy się może zmienić. I tak, zdecydowanie ta seria już po pierwszym odcinku może znaleźć amatorów.