Osomatsu-san – odcinek 2

o0

Co jest dobre w Osomatsu-san? WSZYSTKO

Co jest złe w Osomatsu-san? NIC, Osomatsu-san przechodzi przez oczy do duszy, po czym naprawia ją i oczyszcza.

Wszystko jest piękne, grafika jest piękna,

o1

bohaterowie są piękni,

o5o4

 

 

 

 

i fabuła jest piękna, Osomatsu-san opowiada bowiem o rzeczach ważnych. Pierwsza część odcinka zajmuje się trudami wchodzenia w dorosłość, symbolicznie wyrażonymi poszukiwaniami pracy przez sześcioraczki Matsu. Każdy z nich, w oparciu o swoją indywidualną wrażliwość i osobowość, poszukuje własnej drogi w życiu. Wobec skrajnego braku realizmu owych dróg, związanego z faktem, że mają sieczkę zamiast mózgu, wszyscy kończą w tym samym miejscu, czyli w korpo,

o3

Mordor na Domaniewskiej.

gdzie zajmują się produkcją nowych szczęśliwych członków społeczeństwa. W sensie dosłownym. Osomatsu-san, poruszając ten złożony życiowy temat, z którym wszyscy możemy się identyfikować, przynosi nam – jakże potrzebne – pocieszenie, trafnie argumentując, że nasze problemy wynikają głównie z faktu, że jesteśmy kretynami, a alternatywy, którymi się łudzimy, są przede wszystkim sztuczką na poprawianie sobie nastroju.

Seansowi towarzyszy radość. Jest to radość tego rodzaju, który pojawia się, gdy możemy obserwować ludzkiego osobnika na tyle żałosnego, że na jego tle czujemy się lepsi. Co zaskakujące, radość ta nie maleje, gdy dzięki sprytnym sztuczkom twórców w końcu dociera do nas, że lepsi wcale nie jesteśmy. Przeciwnie, radość jeszcze rośnie, co może być związane z nowo rodzącą się świadomością, że nasze życie, niczym świat Osomatsu, nie ma żadnego globalnego sensu, więc pozostaje cieszyć się chwilą.

Pretekstem do tych rozważań jest druga połowa odcinka, koncentrująca się na towarzyskim aspekcie życiowej porażki braci Matsu.

Bracia Matsu. Identyczni, a zarazem natychmiast odróżnialni.

Bracia Matsu. Identyczni, a zarazem natychmiast odróżnialni. Mądrość paradoksu.

Zaczyna się niepoważnie, robi zupełnie nonsensownie, a kończy kameralną sceną w knajpce, gdzie uzyskujemy intymny wgląd w psychikę bohaterów

o8

Oden. Lepsze niż Shokugeki no Soma.

… co oczywiście kończy się ich jeszcze większym upodleniem.

Drugi odcinek Osomatsu-san, podobnie jak pierwszy, objawia się jako dzieło totalne, niemożliwe do kontynuacji. Istotnie, trudno mówić o ciągłości, gdy nasza dusza zostaje przekształcona przez Osomatsu-san do tego stopnia, że do następnego seansu przystępujemy już jako zupełnie nowa istota.

Comments on: "Osomatsu-san – odcinek 2" (1)

  1. Chyba tylko ty jesteś zdolny do napisania tak sensownej zajawki tak absurdalnego odcinka. Bo mnie przez cały czas (naprawdę!) w głowie kołatała się tylko jedna myśl: „To anime to musi być rola życia dla OnoD. Rola życia. Rola życia. Rola życia. Rany, jakiś on musiał mieć ubaw grając takiego debila jak Juushimatsu”. Po random radosnym wrzasku podczas płynięcia rzeką aż musiałam wcisnąć pauzę, bo sobie go wyobraziłam w sali nagrań.

    Ten odcinek zresetował mi mózg.

Leave a comment for: "Osomatsu-san – odcinek 2"