Young Black Jack – odcinek 1

snapshot_07.18_[2015.10.04_10.07.28]

Historia Black Jacka, genialnego chirurga pracującego bez uprawnień, doczekała się zasłużonego kultu w Japonii, a wraz z nim – całkiem pokaźnej liczby animowanych adaptacji, często niezłych, acz czasami i gorszych, jak choćby niepotrzebnie sensacyjno-szpiegowski Black Jack 21. Przyznaję, że po obejrzeniu openingu najnowszej odsłony telewizyjnych przygód Hazamy Kurou, w którym mamy samoloty, bombardowania, a nawet pojedynek na miecz i skalpel, obawiałem się trochę, czy aby nie pójdzie ona w tę samą stronę, co wspominana wyżej produkcja.

Rok 1968, z jednej strony – rok „lata miłości“, festiwalu Woodstock, a z drugiej – starć studentów z policją, zamieszek i demonstracji. Ta atmosfera nie ominęła Japonii – na uniwersytecie tokijskim studenci manifestują i szykują do walki. W tym samym czasie w okolicy dochodzi do wypadku, w którym pociąg uderza w autobus. W pobliskim szpitalu, gdzie zwożeni są ranni, zaczyna brakować rąk do pracy, a studenci medycyny, zaangażowani w protesty, nie mają ochoty pomóc. Wysłana na poszukiwania kogokolwiek doktor Maiko Okamoto odnajduje siedzącego na ławce i nieprzejmujące się resztą świata Hazamę Kurou – uważanego powszechnie za dziwaka studenta, którego ciało pokrywają blizny. Ostatecznie zgadza się on pomóc, a gdy przybywają do szpitala, okazuje się, że właśnie przywieziono tam dziecko, któremu pociąg uciął rękę i nogę. Naczelny chirurg decyduje, że dla kończyn nie ma już ratunku. Jednak główny bohater ma inne zdanie i składa rodzicom dzieciaka ofertę…

Przyznam, że pierwszy odcinek Young Black Jack do pewnego stopnia rozwiał moje obawy. Okazał się normalną, nie odległą znowu tak bardzo od innych, historią o Black Jacku, tyle że przedstawiającą naszego bohatera jeszcze jako studenta medycyny – przez co, przy całej swojej pewności siebie i pozornej nieomylności, nie jest on jeszcze tym samym człowiekiem, co później, co w sumie dobrze pasuje do tej kreacji. Istotne jest, że całość zachowuje też ducha Tezuki – kreska, choć oczywiście nieco unowocześniona, nie unika typowych dla oryginału deformacji, które w moim odczuciu nie rażą, wypadają natomiast dość stylowo. Spotkałem się z narzekaniami na skromną ilość krwi, ale w końcu nie pamiętam, aby którakolwiek z opowieści o Black Jacku była Hellsingiem czy Elfen Liedem.

O postaciach, których w openingu przewija się sporo, na razie trudno wiele powiedzieć, gdyż na dobrą sprawę, poza głównym bohaterem, pojawiają się tylko dwie – wspomniana już Maiko oraz lekarz-narkoman, o którego problemach Jack wie, dzięki czemu może korzystać z jego sprzętu. Inna sprawa, że zarówno opening jak i ending zapowiadają, że zobaczymy większość postaci znanych z innych opowieści o Black Jacku i, co mnie osobiście cieszy, nie ma wśród nich bodaj najbardziej denerwującej dramatis personae z tej całej czeredy, czyli Pinoko. Opening ciut straszy engrishem, na szczęście nie na tyle, by bardzo to przeszkadzało. Obecność scen rodem z wojny wietnamskiej z kolei sugeruje, że zobaczymy najbardziej znanego antagonistę Black Jacka – doktora Kiriko i poznamy lepiej okoliczności, które sprawiły, że podjął takie, a nie inne decyzje dotyczące swojej kariery.

Pozostaję zatem ostrożnym optymistą – jeśli ktoś oglądał inne anime o Black Jacku, ta seria zapewne także ma szanse przypaść mu do gustu. Z braku kompetencji nie podejmę się naturalnie oceny realizmu (bądź też jego braku) przedstawienia scen operacji i terminologii medycznej – sam Tezuka z jednej strony dbał o to, by wszystko nazywało się jak trzeba, ale z drugiej czasami popuszczał wodze fantazji, w czym wybitnie uzdolniony bohater zresztą wydatnie pomagał. Ale póki nie zobaczmy scen, w których Black Jack robi operację na pokładzie spadającego samolotu, póty nie ma chyba na co narzekać, prawda?

snapshot_08.10_[2015.10.04_10.07.53]

Leave a comment for: "Young Black Jack – odcinek 1"