Young Black Jack – odcinek 2

snapshot_04.36_[2015.10.10_11.15.11]

Drugi odcinek przygód młodego Black Jacka zaczyna się ostro, z przytupem i fanserwisem zarazem, bo nasz bohater budzi się przykuty do łóżka, rozebrany na dodatek od pasa w górę. Ale to nie dzieło jakieś zboczonej psychofanki: Hazama został porwany na zlecenie gangsterów, którzy za grube pieniądze szukają dawcy narządów dla umierającego lidera sekty. Wybór padł na ludzi potężnie zadłużonych, wśród których, poza Jackiem, jest także jego kolega, Yabu. Okazuje się, że aż dwoje z nich posiada narząd nadający się do przeszczepu – sęk w tym, że chodzi o serce.

Tym razem, poza dawką typowego dla tej serii medycznego dramatu i dylematów moralnych dostajemy także garść wiedzy historycznej na temat pierwszych przeszczepów serca. Tym, co jednak najbardziej zwraca uwagę, jest zachowanie głównego bohatera. Dopiero teraz widać, jak bardzo różni się on od swojej starszej wersji. Jest o wiele bardziej nerwowy i skłonny do emocjonalnych reakcji, a na dodatek niepozbawiony ambicji – gdy staje przed szansą zostania pierwszym lekarzem, który dokonał udanego przeszczepu serca, waha się, mimo że powierzone mu zadanie ma charakter głęboko niemoralny.

snapshot_00.17_[2015.10.10_11.13.57]

Odcinek, choć ma charakter epizodycznej opowiastki, nie rozczarowuje. Powiedziałbym nawet, że nieco inne oblicze głównego bohatera może się podobać. Ciekawą rolę odgrywa tu Yabu, który wcześniej mógł się wydawać mało istotnym bohaterem drugiego planu. Dowiadujemy się nieco więcej o przyczynach jego zachowania – i trzeba przyznać, że zaprezentowane tu wyjaśnienie brzmi całkiem przekonująco. Więcej, scena, w której ów bohater z wyraźnym lekceważeniem wypowiada się na temat „umierania za cesarza” jest zaskakująco mało japońska – chyba dlatego zresztą właśnie włożono ją w usta narkomana. Postać jednoznacznie pozytywna nie mogłaby raczej w anime, na dodatek osadzonym w realiach historycznych, wypowiedzieć podobnej frazy.

Ów wspomniany na początku, ciut nachalny fanserwis może irytować – ja rozumiem, że czasy się zmieniają, ale naprawdę, uzasadnienia, dla którego kazano Hazamie przez pół odcinka latać bez koszuli, w fabule nie dostrzegam. Ktoś powie, że się czepiam, ale z drugiej strony proszę pamiętać, że dotychczasowe produkcje z tej serii były raczej wolne od tego rodzaju wątpliwych atrakcji – chwała Bogu, że jeszcze nie kazano bohaterom tulić się do siebie lub wymieniać powłóczystych spojrzeń…

snapshot_03.25_[2015.10.10_11.14.13]

Wciąż ciekaw jestem, jaki charakter przybierze ta seria – cyklu pojedynczych epizodów (jak większość opowieści o o Black Jacku) czy też ciągu fabularnego. Tym, co mnie natomiast cieszy, jest fakt, że twórcy faktycznie starają się pamiętać, że akcja toczy się w latach sześćdziesiątych – co zapowiedź trzeciego odcinka zdaje się podkreślać jeszcze bardziej.

Leave a comment for: "Young Black Jack – odcinek 2"