Nijiiro Days – odcinek 2

nijiiro6

Kolejny odcinek Nijiiro Days prezentuje się nawet lepiej niż poprzedni, a to dlatego, że na scenę wkracza kolejna damsko-męska para, tym razem znacznie bardziej żywiołowa i przez to komiczna. Natsuki jest niewątpliwie przemiłym chłopcem i życzę mu jak najlepiej w jego miłosnych podbojach, niemniej jego wybranka, anemiczna i niemrawa Anna jako postać nie wzbudza absolutnie żadnych emocji, stąd trudno zaangażować mi się w losy tej pary. Co innego Tomoya i Mari. Tutaj iskry aż się sypią z ekranu!

Podczas, gdy chłopcy obmyślają kolejne metody zeswatania Anny i Natsukiego, poznają najbliższą koleżankę dziewczyny – Mari. To temperamentna panna, która nie znosi chłopców, a w swojej klasie uważana jest za osobę z wyjątkowo trudnym charakterem. Z tego też powodu tak bardzo przywiązana jest do Anny – wątła niewiasta jako jedyna nie dostrzega wad Mari i z chęcią spędza z nią czas. Nic więc dziwnego, że Mari, dostrzegając podchody Natsukiego, agresywnie naskakuje na całą czwórkę. Najbardziej zaś obrywa się Tomoyi, który próbuje obłaskawić żywiołową pannę swoim czarem. Efekt jest wprost odwrotny do zamierzonego – Mari nie tylko wyzywa chłopaka od dziwadeł i zboczeńców (co na swój sposób jest zabawne), ale na koniec pluje mu również w twarz (co na swój sposób jest niepokojące, choć przy okazji totalnie niespodziewane). Z jednej więc strony Tomoya ma ochotę skręcić dziewczynie kark, z drugiej, nienawykły do takiego traktowania przez płeć piękną, zaczyna interesować się tym niecodziennym odkryciem. Prowadzi to do kolejnego zaskakującego momentu odcinka…

Co poza tym? Zapewne kojarzycie te wszystkie odcinki serii szojcowych, których motywem przewodnim są Walentynki i, co za tym idzie, scenki rodzajowe ze stadem panienek wyrabiających czekoladki dla swoich sympatii? W związku z tym, że Nijiiro Days jest puszyste i słodkie do bólu zębów, tutaj mamy do czynienia z chłopcami i ich czekoladowymi wytworami. A co! Mamy w końcu równouprawnienie. A cały ten cyrk po to, by Natsuki mógł wręczyć słodki prezencik swojej wybrance.

Po drugim odcinku stwierdzam, że nadal jest rozkosznie. Oczywiście to rodzaj najprostszej i najmniej wymagającej intelektualnie rozkoszy, ale nie zmienia to faktu, że grupa docelowa powinna być zadowolona. Ja jestem.

Comments on: "Nijiiro Days – odcinek 2" (3)

  1. Easnadh said:

    A ja Mari znienawidziłam nienawiścią czystą i żywą i mam nadzieję, że dostanie mi się rezerwacja, bo zjadę ją bez litości. Spodziewałam się bardziej pary lover boy i twardo stąpająca po ziemi konkretna dziołszka, a dostałam rozhisteryzowaną samolubną sucz. NIE MA wytlumaczenia na jej zachowanie – mówię tu głównie o numerze z czekoladkami. A Anna wydaje mi się bardzo sympatyczna i urocza i jakoś mogę wczuć się w jej romans bez problemu.

    • Kwestia gustu ;) To zresztą chyba jest najfajniejsze w tego typu seriach – masz przegląd wszystkich możliwych typów postaci i każdy znajdzie coś dla siebie. Dla mnie Anna jest postacią mdłą i nijaką, po prostu mnie nudzi. Mari jest z kompletnie przeciwnego bieguna – broń Boże nie twierdzę, ze plucie na chłopaka, czy wyrzucanie czekoladek jest ok, bo nie jest. Bardziej chodzi mi o to, że podobają mi się jej interakcje z Tomoyą – dla mnie pary tworzone na motywie „kto się czubi, ten się lubi” zawsze były bardziej atrakcyjne, niż miły chłopak + zahukana dziewuszka ;)

  2. Easnadh said:

    Ja też bardzo lubię pary „kto się czubi, ten się lubi”, zwłaszcza z etatowym szkolnym podrywaczem, ale kiedy ta żeńska strona nie jest rozhisteryzowanym babiszczem, a tym właśnie Mari jest dla mnie. Zwykle takie pairingi działają, gdy dziewczyna jest przewodniczącą bądź wzorową uczennicą – wtedy kontrast jest właściwy i przyjemny. Mari jest natomiast dla mnie zwyczajnie oddychająca już jako jednostka ludzka.

Leave a comment for: "Nijiiro Days – odcinek 2"