Shoujo-tachi wa Kouya o Mezasu – odcinek 2

snapshot_00.37_[2016.01.15_19.46.19]

Następnym krokiem ambitnej panny Kurody jest oczywiście zgromadzenie wszystkiego, co potrzebne do stworzenia wymarzonej gry. Jako że ze swojej strony postarała się o miejsce i sprzęt (pod przykrywką utworzenia klubu marketingowego), na Buntę spada zadanie znalezienia odpowiednich twórców, oczywiście spełniających najwyższe standardy. Przy tej okazji widz ma okazję podsłuchać odrobinę żargonu specjalistycznego, związanego z nazwami poszczególnych funkcji. Pierwsze próby nie są szczególnie udane, jednak – kto by się spodziewał – już niebawem do klubu dołączają przyjaciele Bunty, czyli Yuuka (całkiem przypadkiem gwiazda kółka teatralnego, zainteresowana pracą seiyuu) oraz Atomu. Scenarzystą ma być sam Bunta, a zatem do obsadzenia pozostają role programisty i rysownika. Tu proszę wstawić ciąg odpowiednich zbiegów okoliczności, które w klubowe progi sprowadzą zdolną (acz chorobliwie nieśmiałą) rysowniczkę Yuuki Uguisu oraz bezpośrednią i twardą Teruhę Andou, która twierdzi, że poradzi sobie z programowaniem.

snapshot_19.13_[2016.01.15_20.06.24]  snapshot_18.13_[2016.01.15_20.05.14]

Po drugim odcinku odniosłam dokładnie to samo wrażenie, co po pierwszym: wszystko to fajne, tylko ciut bez życia. Nie wykluczam, że winę za to ponosi sama Sayuki, której – przynajmniej w moich oczach – brakuje odpowiedniej charyzmy. Niby wszystko jest na swoim miejscu, dziewczyna zna się na tym, do czego się przymierza, potrafi wygłaszać długie przemowy i jest odpowiednio ekscentryczna, ale w sumie razem wydała mi się zupełnie nieprzekonująca. Znacznie bardziej interesująca jest reszta obsady – to postaci wystarczająco charakterystyczne, by były wyraziste, ale nie na tyle, żeby wydawały się przerysowane (przynajmniej na razie).

Graficznie rzecz nadal prezentuje się nieźle, ale oszczędnie, z ładnymi projektami postaci i miejscami starannym tłem. Widać też trochę pomysłowości graficznej w pokazywaniu poszczególnych scen czy emocji bohaterów, ale w wielu miejscach widać też niedoróbki.

snapshot_08.52_[2016.01.15_19.54.10]  snapshot_14.40_[2016.01.15_20.00.30]

Tak jak poprzednio, miałam wrażenie, że coś jest nie tak z konstrukcją scenariusza, jakby osoba za niego odpowiedzialna nie do końca potrafiła znaleźć coś, co spięłoby odcinek. W efekcie mamy do czynienia z kolekcją scen, z których część sprawia wrażenie wepchniętych przypadkowo akurat w to, a nie inne miejsce. Niesprecyzowane cele i ramy czasowe przedsięwzięcia także nie pomagają. Wszystko to razem nie składa się na serię złą – niektóre momenty były całkiem udane – ale na taką, przy której trudno mi się przekonać do dalszego oglądania.

Podejrzewam, że dwie grupy widzów będą doceniać tę serię. Po pierwsze ci, którzy nie mieli do czynienia z Saekano i są po prostu zainteresowani procesem tworzenia gry „od podszewki” (acz nie wiadomo jeszcze, w jakim stopniu będzie się na tym skupiać fabuła). Po drugie ci, którzy lubią łapać nawiązania do innych tytułów. Tak mi się dziwnie wydaje, że upchano ich tutaj na tony: od okładek gier, przez doujiny aż po plakaty wiszące na ścianach sklepów i kafejek w Akihabarze. Założę się, że zagorzali fani wyłapali by z tego całe mnóstwo smaczków – o ile za smaczek można uznać losowy obrazek w tle, pozbawiony znaczenia dla fabuły.

Leave a comment for: "Shoujo-tachi wa Kouya o Mezasu – odcinek 2"