Bungou Stray Dogs – odcinek 2

1 2

Zdaje się, że szczęście wreszcie uśmiechnęło się do Atsushiego, naszego tygrysołaka-sierotki, który zdobył upragniony dom nad głową i dostał propozycję pracy. Chłopak jest oczywiście wdzięczny swoim dobroczyńcom, bo zaradność to zdecydowanie nie jest jego drugie imię i dodatkowo zupełnie nie panuje nad swoją przemianą, a umiejętności Osamu Dazaia mogą mu zapewnić względnie normalne życie. Jednak z drugiej strony doskonale zdaje sobie sprawę, że zgadzając się na pracę w biurze detektywistycznym zrzeszającym posiadaczy nadnaturalnych mocy, może wpakować się w jeszcze większe tarapaty. Cóż począć? Teoretycznie Atsushiemu wydaje się, że mam jakikolwiek wybór, rzeczywistość jest jednak okrutna, a niezdecydowany świeżynek będzie musiał zmierzyć się ze zdesperowanym człowiekiem, który podłożył bombę w siedzibie biura i wziął zakładnika…

3 4

Jeśli powyższy wstęp brzmi dla Was zbyt poważnie, to zapewniam, że już pierwsze kilka minut rozwieje wszelkie wątpliwości co do tego, w jakiej atmosferze spędzicie kolejne dwadzieścia. Nietrudno zauważyć, że Bungou Stray Dogs należy do tytułów, które starają się pożenić komedię z dramatem, stosując częste przeskoki między scenami poważnymi i humorystycznymi. Drugi odcinek nie wrzuca widza na głęboką wodę, tylko spokojnie wprowadza go wraz z protagonistą w nową codzienność. Całość utrzymana jest w bardzo lekkim klimacie, mimo wrzucania tu i ówdzie okruchów powagi. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy wszystkim taki rodzaj humoru przypadnie do gustu – to swoista mieszanka slapsticku, powtarzanych gagów i nagłych zmian nastroju.

5 6

Nie zdziwię się, jeśli niektórzy uznają, że jest to głupie, a twórcy starają się aż za bardzo, ale jednocześnie z czystym sumieniem mogę zapewnić, że wraz z kolejnymi odcinkami przybywa poważniejszych wątków, a sama fabuła ma do zaoferowania całkiem sporo miłośnikom miejskich przygodówek. Nie ma co oczekiwać cudów, ale scenariusz jest ciekawy, a wśród czekających na przedstawienie bohaterów każdy ma szansę znaleźć swojego ulubieńca. Cóż, łatwo mi to mówić, bo znam ciąg dalszy, ale jeśli szukacie czegoś w klimatach Durarara!!, co nie zamienia się po drodze w niestrawną Hamatorę, to mimo nieco przerysowanych gagów myślę, że warto dać temu anime przynajmniej jeszcze jedną szansę. Zresztą już sama końcówka odcinka sugeruje, że żarty się skończyły. No, może niezupełnie, ale ich intensywność stopniowo maleje.

7

Mroczna mroczność we własnej osobie – czyli polowanie na tygrysa czas zacząć…

Leave a comment for: "Bungou Stray Dogs – odcinek 2"