Hundred – odcinek 1

snapshot_12.11_[2016.04.05_19.14.43]

Hundred to jedyna broń zdolna walczyć z tajemniczą formą życia atakującą Ziemię – Savage. Hayato Kisaragi zostaje uczniem akademii Little Garden, szkolącej wojowników wykorzystujących moc Hundred. Jego osoba przykuwa uwagę wszystkich uczniów, albowiem jest on najbardziej kompatybilny z tą bronią w całej dotychczasowej historii.

snapshot_21.29_[2016.04.05_19.18.49]

Klękajcie narody, cóż to będzie za show! Pierwszy odcinek rzucił mnie na kolana, a szczękę zbierałem z podłogi przez całe 23 minuty. Na dobry początek Hayato zostaje gorąco powitany przez grupę uczniów, a gdy udaje mu się uciec od zgiełku, w ciemnym zaułku wskakuje na niego Emil Crossfode, który zdaje się go dobrze znać (tak, to na zrzutce niżej to podobno facet). Zdziwiony bohater nie potrafi zrozumieć, czemu nieznany mu chłopak mili się do niego, jakby był dziewczyną pozostającą z nim w intymnej relacji, ale postanawia przemilczeć sprawę, przynajmniej na razie.

Na ceremonię otwarcia roku szkolnego spóźniają się dwie uczennice, które poszukiwały Hayato na statku (tak, Little Garden to obiekt pływający po oceanie), za co przewodnicząca, Claire Harvey, bez wahania wydala je ze szkoły. Cóż, panienka nazywana jest królową, więc zdaje się mieć jeszcze więcej uprawnień, niż typowa szkolna przewodnicząca z anime. Tej decyzji sprzeciwia się Emil, a chwilę później także Hayato. Jego ranga i sława sprawiają, że litościwa Claire proponuje pojedynek, mający rozstrzygnąć, czy wszyscy wylecą ze szkoły.

snapshot_13.56_[2016.04.05_19.15.21]

Po odebraniu swojego kryształu Hundred, Emil postanawia zabrać Hayato na trening, ale jest trochę zawstydzony skąpym kostiumem (skądś to wszyscy znamy, nie?). Po aktywacji mocy, główny bohater, ku zaskoczeniu wszystkich, otrzymuje niezwykły typ broni – mieczyk! No któż by się spodziewał. Jego partner ma nieco bardziej oryginalną moc, strzelające laserami obiekty latające.

snapshot_15.09_[2016.04.05_19.15.35] snapshot_15.49_[2016.04.05_19.15.49]

Po wykańczającym treningu Hayato postanawia odwiedzić młodszą siostrzyczkę w szpitalu (cóż za oryginalny pomysł!), która okazuje się nie tylko obrażona za spóźnioną wizytę brata, ale także ma na niego chrapkę – w ramach przeprosin żąda pocałunku. Ech, te zdrowe relacje rodzeństwa… Ale trzeba przyznać, że przynajmniej pielęgniarka ma czym oddychać.

snapshot_17.56_[2016.04.05_19.17.24] snapshot_18.35_[2016.04.05_19.16.34]

Jednak najciekawszy moment dopiero przed widzami. Po powrocie do pokoju Hayato zastaje swojego nowego partnera w ręczniczku, zakładającego majtki. Wyraźnie nie zauważa, że kolega ręczniczkiem owinął się zupełnie jak dziewuszka, a sama bielizna również niezbyt pasuje do faceta. Cóż, dostanie walizką w łeb kończy się utratą przytomności, ale litościwy Emil funduje mu odpoczynek na własnych udach. Postanawia także zaszyć mu dziury w mundurku, które powstały na skutek ataku wszystkim, co było pod ręką. Niestety, brak wprawy doprowadza do ukłucia się igłą w palec, na co reakcja Hayato zdaje się nieco przesadzona…

snapshot_19.09_[2016.04.05_19.17.49] snapshot_20.48_[2016.04.05_19.18.31]

Następnego dnia ma odbyć się pojedynek pomiędzy Claire a Hayato, ale jego wynik poznamy dopiero za tydzień, gdyż odcinek postawiono zakończyć na chwilę przed rozpoczęciem walki.

Uff, cóż za emocje, cóż za fabuła, cóż za natłok genialnych charakterów. Jestem po prostu zdruzgotany. Mamy tutaj godną konkurencję dla Absolute Duo czy Seiken Tsukai no World Break. Fani tych serii muszą być naprawdę zachwyceni.

Oprawa wizualna, jak widać na załączonych kadrach, jest po prostu słaba. Deformacje, absolutny brak detali tła, a także kwadratowe twarze i absurdalna anatomia ciał. Napompowane arbuzy w miejscu biustów nie mogą uchodzić nawet za przyzwoity fanserwis. Podobnie jest z udźwiękowieniem. Opening śpiewany przez seiyuu bohaterów jest po prostu koszmarny, nierytmiczny, a wokal trzeszczy w uszach, sprawiając ból. Czy w ogóle był jakiś podkład muzyczny dla akcji? Już zapomniałem, a dopiero co obejrzałem odcinek. Sama praca seiyuu nie zachwyca, a niektóre kwestie brzmią po prostu sztucznie, o jakiejkolwiek udanej modulacji głosu nawet nie ma co wspominać.

Zdecydowanie nie polecam, ale niestety muszę zobaczyć, co przyniosą kolejne dwa odcinki.

Comments on: "Hundred – odcinek 1" (1)

  1. Eliraelle said:

    Ja na pewno podziękuję, od tej samej ekipy widziałam już IS: Infinite Stratos, które niewiele się różni od Hundred, raczej mam wrażenie, że oglądam to samo drugi raz…

Leave a comment for: "Hundred – odcinek 1"