Gargamela Czorta w odcinku nie było. Jestem zawiedziony. Srodze. I nie, panienka mi tego nie rekompensuje.
Na dramatis personae trafiamy dokładnie w momencie, w którym pozostawiły nas ostatnim razem, czyli z Zimną Suką mówiącą, że podoba jej się bicie serca Bohatera. Nie wiedzieć czemu przychodzi mi na myśl jedna z lepszych historii grozy Edgara Allana Poe, w której też było o sercu. Lepiej i inaczej, ale też o sercu. Ale wróćmy do tematu. Miłym zaskoczeniem było to, że ani Bohater, ani jego Gadająca Portmonetka nie wydają się widokiem ewidentnej wariatki zachwyceni i jak tylko panienka skupia się na zbieraniu kamyczków na pustyni, dają w długą. Był to przejaw rozsądku, jakiego się po nich nie spodziewałem, tak samo jak tego, że bohater zasadniczo nie reagował na widok i dotyk kobiecy niczym na czarną śmierć, tylko zachowywał się normalnie. Po powrocie do domu sierotek bohater nie może jednak o zimnej suce zapomnieć. Bądź co bądź, zostawił na pustyni osobę ewidentnie upośledzoną samą. Ale, jak to mówią, co nas nie zabije…
Druga część odcinka jest gorsza. Zimna Suka jakimś cudem znajduje Bohatera i sierotki, po czym razem udają się na trening. Znaczy, Bohater trenuje, a panienka… a chyba dalej się bawi w te swoje kamyczki. W międzyczasie zostają zaatakowani przez, na oko, dużego wilka. Bohater jakimś cudem wilka ubija (bardziej przypadkiem, ale w sumie na jedno wychodzi), a potem Zimna Suka leczy go magią. No bo oczywiście że magią. Po powrocie do miasta i poznaniu znaczenia słów „pensja minimalna” Bohater próbuje strugać prawdziwego bohatera, broniąc plebsu przed Uciskiem. Niestety, jak to zwykle bywa, Ucisk daje bohaterowi po pysku i ostatecznie ma on być zesłany do kopalni. Przed tym jakże okrutnym losem tyłek ratować Bohaterowi muszą kumple i Owłosiona Niańka. I w zasadzie na tym kończy się odcinek.
Tak zupełnie szczerze i z ręką na sercu ciesze się, że to już koniec. Nie to, żebym od Cerberusa oczekiwał czegokolwiek (zwłaszcza widząc wcześniejsze zapowiedzi), ale nie sądziłem, że będzie aż tak źle. I paskudnie. I w ogóle tego loli z tą jej uroczą parasoleczką powinno być więcej, bo to chyba jedyna rekompensata głupiej fabuły i paskudnej grafiki. Jak ktoś chce dobrej, mięsistej przygodówki to polecam Koutetsujou no Kabaneri. Seisen Cerberus niech zniknie w mrokach niepamięci.
A, no i musi być dziunia na koniec!