Ange Vierge – odcinek 1

vlcsnap-4489-07-11-16h09m27s561

Mogę chyba powiedzieć, że jedno mi się w tym anime podobało: to, że kawa na ławę już w pierwszym odcinku wyjawia nam prawie cały setting, tło wydarzeń oraz najważniejsze cechy charakteru i cele bohaterek – w przeciwnym wypadku chyba bym się długo nie połapała, o co tu chodzi. Inna sprawa, że na razie nie jestem pewna, ile właściwie postaci zalicza się do głównych, a ile do suportu (może na liście seiyuu to określono), a także w jakiej liczbie występuje enigmatyczny, dążący do zagłady świata (światów) wróg tytułowany Uroborosem, gdyż mam wrażenie, że końcowe „s” jest tu traktowane jak angielska liczba mnoga. A angielszczyzny jest tu ponadprzeciętnie dużo, ze względu na wykrzykiwane przez wszystkich nazwy ataków i rozmaitą inną nomenklaturę, której nawet nie silę się zapamiętać. Tak więc Uroborosem może być jakaś tajemnicza istota kryjąca się jeszcze za kulisami, a może latający ul wysyłający paskudne z wyglądu drony, z którymi walczą za pomocą magicznych (?) mocy śliczne dziewczęta z pięciu światów: czarnego magicznego, czerwonego boskiego, białego naukowego, zielonego wojskowego i niebieskiego – starej dobrej Ziemi, gdzie toczy się akcja. Któregoś pięknego dnia w niewyjaśniony sposób doszło do ich konwergencji, co ponoć ma doprowadzić do końca wszystkich poprzez wyczerpanie mocy podtrzymujących je kryształów (w kompatybilnych kolorach oczywiście). Konwergencja spowodowała najwyraźniej przenikanie się rządzących światami praw oraz pojawienie się obdarzonych szczególnymi mocami (Exeed) dziewcząt zwanych Progresami, których zdolności i siły wzmacnia połączenie z osobą zwaną Alfa Driver, też kawaii dziewczęciem oczywiście. Razem walczą o uratowanie świata przed Uroborosem (patetyczne crescendo i Blue Marble w tle)… tyle że nie zdołałam stwierdzić, co właściwie ma on z tym wspólnego.

vlcsnap-4969-12-14-13h26m51s933 vlcsnap-4509-02-13-13h50m09s644

 Emanacje złego Uroborosa i kosmiczna skala patosu.

Bohaterki, każda z innego świata, i naprawdę nie ma znaczenia, jak się nazywają, spędzają czas na pewnej wyspie, gdzie założono dla nich bazę-szkołę, jednocześnie obiekt zainteresowania Uroborosa, co dostarcza im okazji do efektownych walk w powietrzu. Ponieważ jednak jedna z nich (najgłówniejsza?) ma ambicję podnieść swoją klasę o oczko wyżej, a reszta jest solidarna, bo tak każe scenariusz, oprócz początkowego rozprawienia się z atakiem dronów proszą o trenowanie z nimi swoje senpajki, co kończy się dla odmiany spektakularną porażką całej grupy. Pomiędzy dwoma sekwencjami walk mamy dłuuuugą scenę odprężania się w łaźni i okolicznych przybytkach typu spa, co pozwala nam bliżej poznać bohaterki – aczkolwiek nie tak blisko, jak zapewne uda się widzom wersji nieocenzurowanej. Co ciekawe, ilość zaparowanej lub ukrytej za efektem świetlnym golizny nie zrobiła nam mnie wrażenia nachalnego fanserwisu – można ją nawet uznać za naturalną w blisko ze sobą zżytej grupie złożonej z samych kobiet – tylko że jeśli to nie był fanserwis, to nie wiem, po co się pojawiła… Może właśnie po to, by zaintrygować?

vlcsnap-5253-07-17-02h54m03s136 vlcsnap-8784-08-23-09h04m35s502

Jakże twórcze wykorzystanie pary i światła.

vlcsnap-7896-12-04-08h21m19s658 vlcsnap-6023-04-18-04h48m16s804

Jeśli chodzi o charaktery panienek, to raczej klasyka: seksowna diablica, słodziutka anielica, zblazowana żołnierka, pozbawiona emocji androidka (?), no i dwie Ziemianki: zapalczywa i ambitna jak-jej-tam-najgłówniejsza-bohaterka oraz ich chcąca dla wszystkich dobrze, ale niepozbierana Alfa Driverka. Co gorsza, podobne typy prezentują ich senpajki, zarówno zachowaniem, wyglądem, jak i sposobem mówienia. Czyli radość do kwadratu… To pewnie spuścizna oryginału, czyli karcianki: postaci należą do określonych klas i już (zresztą geneza serii wcale nie jest ukrywana, a wręcz podkreślana). Jeśli w następnych dwóch odcinkach nastąpią w tej kwestii jakieś zmiany, niewątpliwie dam wam znać.

vlcsnap-3586-05-13-08h54m06s799 vlcsnap-0726-04-28-23h12m02s699

Senpajki i nieukrywana karciana geneza.

Graficznie jest kolorowo, ale nie radioaktywnie, dziewczęta są bardzo kawaii (te cukierkowe anielice! uhhh), grafika komputerowa najbardziej daje po oczach w trakcie walki z dronami Uroborosa, poza tym jest do przeżycia, a na ekranie dzieje się tak dużo i szybko albo jest tak zaparowany, że trudno zauważyć niedoróbki animacji. Muzyka bywa dość patetyczna, ale nie aż tak, żeby powodowała rozpad szpiku na poziomie molekularnym, jak inna zajawkowana przeze mnie obecnie seria. Opening i ending klasycznie j-popowe, idealne do przewijania.

Czy polecam? Hmm… Słodkie dziewczęta i głębokie więzi między nimi, pozwalające przezwyciężyć wszelkie trudności z Ragnarokiem włącznie, zawsze są w cenie, więc na pewno i te znajdą amatorów. Sama mogę Ange Vierge policzyć na plus to, że nie odczuwam straszliwego oporu na myśl o kolejnym odcinku, choć moje zaciekawienie jest raczej naukowe: czy dziewczęta wyjdą poza ciasne ramy swoich kart i czymś mnie zaskoczą?

vlcsnap-6229-10-22-23h08m35s032 vlcsnap-3681-03-10-02h52m06s865

vlcsnap-0934-11-13-01h41m31s983 vlcsnap-1689-07-31-09h45m12s411

vlcsnap-2916-11-14-16h45m04s008 vlcsnap-7442-10-07-01h03m36s430

Koń jaki jest, każdy widzi.

Leave a comment for: "Ange Vierge – odcinek 1"