Berserk [2016] – odcinek 1

ber2

Są takie tytuły, do których nie powinno się dopuszczać hołoty. Bez względu na kasę, oszczędności i wszystko inne. Po prostu z powodu klasy i jakości zasługują na coś więcej niż stanie się średnim wypełniaczem sezonu, zrobionym przez garstkę nisko płatnych wyrobników, bez doświadczenia, wizji i pomysłu. Dwa lata temu ten los spotkał Sailor Moon. W tym roku padło na Berserka.

Guts, tajemniczy mężczyzna uzbrojony w olbrzymi miecz, podróżuje przez wypełniony wojną i okrucieństwami dość typowy świat dark fantasy. Jak to w takich sytuacjach bywa, świat zamieszkuje liczne grono paskudnych ludzi, których główną rozrywką jest gnębienie bliźnich. To pierwsza grupa tych, którym główny bohater od czasu do czasu stawia czoła. Druga grupa to różnej maści nadnaturalne stwory, których tu tyle, że pewnie wiedźmin Geralt by miał co robić przez długie lata. Guts także – szczególnie że piętno wyryte na jego karku przyciąga tego rodzaju istoty z dużą intensywnością. Sprawia to, że przebywanie w towarzystwie Gutsa jest dobrym sposobem na szybkie samobójstwo. Puck, uratowany przypadkiem przez Gutsa elf, który przypałętał się do naszego bohatera, obserwuje to nie raz.

ber5  ber3

Fabuła pierwszego odcinka nie zdradza zbyt wiele, ale jednocześnie daje do zrozumienia, że już wcześniej wydarzyło się bardzo dużo i z biegiem czasu wszystko zostanie wyjaśnione. Mamy przebitki ze wspomnień Gutsa, sugestie mrocznej i krwawej przeszłości i generalnie coś, co można by uznać za początek obiecującej historii dla fanów mroczniejszej odmiany fantasy. Tylko… no właśnie, tylko, że…

Berserk to sztandarowe dzieło japońskiej dark fantasy, kto wie, czy nie najlepsza tego typu rzecz w dziejach komiksu japońskiego. Opisywana tutaj seria jest trzecią próbą przełożenia tej mangi na język animacji. Już po pierwszym odcinku widać, że słabszą od poprzednich. Nie jest szczególnie wierna pierwowzorowi – radośnie przeskakuje całe wątki, pomija sceny, przerabia je lub upraszcza, nie dając za bardzo niczego w zamian. To już samo w sobie jest powodem do irytacji – bo oryginał jest na tyle dobrą historią, że nie wymaga zmian dokonywanych przez jakichś trzecioligowych wannabe scenarzystów, którzy zachowują się, jakby wiedzieli lepiej, co dla widza dobre. Ale dobrze, wykażmy minimum dobrej woli i przyjmijmy, że to nie ekranizacja, ale swobodna adaptacja, taka „dobra zmiana”. Że ktoś postanowił pokazać tę serię młodszej widowni i zrobić to inaczej, swobodnie podchodząc do pierwowzoru. Że usunięto elementy, które, choć udane, nie wnosiły wiele do głównego wątku fabularnego. No dobra, naciągam tę dobrą wolę tak bardzo, jak się da, bo w końcu w mandze Guts nie był tak głupi, aby strzelać z kuszy do szkieletów.

ber4  ber1

Ale co z tego, skoro seria od strony graficznej jest równie słaba? Razi przede wszystkim grafika komputerowa. Już jakieś dwadzieścia lat „ozdabia” nam ona anime i wciąż nieliczne są przypadki, w których wypada dobrze, naturalnie i na miejscu. W Berserku animacje wykonane przy jej udziale sprawiają wrażenie scenek z gry wideo wrzuconych do anime z wdziękiem dziecka bazgrzącego nieporadnie flamastrem po kartce. Wyraźnie kontrastują z nimi próby nawiązania do mangowego pierwowzoru poprzez cieniowanie udające grafikę komiksową. A wszystko to doprawiono intensywnymi, oczojebnymi kolorami – po prostu czekałem, aż gdzieś tam zza krzaka wyskoczy jednorożec i rzygnie tęczą. Tam, gdzie klimat niejako narzuca stonowane barwy, taka feria kolorów, nierzadko komputerowych, boli. Bardzo.

Na tle tej ogólnej mizerii trochę lepiej wypada oprawa dźwiękowa. O ile opening nie zapadł mi w pamięć (może to się jeszcze zmieni – zdarza się i tak), tak muzyka tła przynajmniej nie przeszkadzała, tyle dobrego. Ending miałby potencjał, acz na moje ucho powinno się go było zostawić bez elektroniki, która wydaje się przeszkadzać wokalistce – co słychać wyraźnie w jego końcówce.

ber6

Biednie wszędzie, marnie wszędzie, co to będzie, co to będzie – można tak, parafrazując Mickiewicza, spytać po pierwszym odcinku. I boję się, że odpowiedzi udzielić można prostej – dalej będzie tak samo. Większość moich znajomych fanów Berserka po obejrzeniu tego odcinka zapowiedziała, że dalej nie chce mieć z tą abominacją nic wspólnego. Jeden z nich, spytany o ten serial, wkleił w odpowiedzi filmik ze Zbigniewem Stonogą, krzyczącym „To jest dramat, k**wa, to jest dramat!”. Nie, to po prostu bolesna rzeczywistość dzisiejszego rynku anime. A jak przypomnę sobie, że byli tacy, którzy potrafili narzekać na wypuszczoną kilka lat temu filmową trylogię Berserka

Leave a comment for: "Berserk [2016] – odcinek 1"