Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że interesująca nas produkcja okaże się dziełem powstałym z bardzo niewielkich funduszy. Tak też jest w istocie. Oszczędności widać na każdym kroku i trzeba mocno przymykać oko, by przejść nad tym do porządku dziennego. Statyczna animacja, brak twarzy u postaci goszczących nawet na pierwszym planie i inne sprytne sztuczki każą się domyślać, że jeśli nawet istniał jakiś budżet, prawdopodobnie wydano go na przekąski.

  
Nic to jednak, mowa przecież o komedii, w dodatku adaptacji yonkomy. Najważniejszy jest humor! W niespełna czterech minutach odcinka zmieszczono połowę pierwszego rozdziału mangi. Główny bohater, Ryou Sakaguchi staje w obliczu dramatycznie wstydliwego problemu zakupu mangi BL w stacjonarnej księgarni, zderza się tam z ostracyzmem i posądzeniem o homoseksualizm. W kolejnej scenie żali się na powyższe Toshiakiemu, swojemu koledze z ławki obok. Wnioski z odcinka – bycie fudanshi nie równa się byciu gejem, jednocześnie aktywne udzielanie się w internecie może skończyć się posądzeniem o bycie dziewczyną. Trudne i pełne wyzwań jest życie fudanshi, ale radości płynące z tego faktu wynagradzają wszystko z nawiązką.

Całość prezentuje się biednie, ale pociesznie i wesoło, obejrzeć warto. Przyznam jednak uczciwie – przy wersji drukowanej bawiłam się lepiej.