Jak widać po powyższej ilustracji, już w drugim odcinku seria ujawniła swoje prawdziwe oblicze: to, proszę państwa, kryminał, niestroniący od pokazywania krwi i brutalności. Co oznacza krwawa wiadomość na podłodze? Czy wspólny pościg za zbrodniarzem zbliży do siebie bohaterów?
Tego wszystkiego dowiecie się, oglądając ten odcinek…
…albo i nie.
Pisałam poprzednio, że Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru! powinno jak najszybciej wprowadzić dodatkowe postaci, żeby nie zanudzić widza powtarzalną dynamiką relacji między Mizuki a Subaru, z okazjonalnymi wtrętami komediowymi pana prezesa klubu. Otóż drugi odcinek nadal skupia się na tych postaciach, chociaż wprowadza przelotnie koleżanki Mizuki:
Jak się okazuje, pomyliłam się, albo raczej nie byłam wystarczającą optymistką. Odcinek ani nie jest nudny, ani powtarzalny, mimo że pewne motywy, jak skrywane uczucia Mizuki, oczywiście powracają. Pierwszy z trzech segmentów pokazuje jednak, że relacja bohaterów daleko nie ogranicza się do podchodów z jednej strony, a oganiania się z drugiej. Mizuki i Subaru bardzo ładnie funkcjonują razem, zaś chłopak nie jest tak bierny i oderwany od rzeczywistości, jak mogło się na początku wydawać. Potwierdza to segment drugi, pokazujący początki uczucia Mizuki, albo raczej moment, w którym w ogóle zaczęła zwracać uwagę na irytującego klubowego kolegę. To ciekawe, bo jak się zastanowić, nie ma wielu tytułów anime, które pokazywałyby takie zauroczenie z punktu widzenia dziewczyny, i nie były przy tym lukrowanym shoujo (tak, Gekkan Shoujo Nozaki-kun się przypomina, chociaż to jednak lepsza klasa niż ta seria). Trzeci segment, z historią miłosnego listu, który otrzymuje Subaru, jest w sumie najbardziej typowy i z pomysłem z recyklingu, ale także ma sporo wdzięku.
Pod względem grafiki seria się nie popsuła – dalej ma dość oszczędną animację i, przynajmniej w niektórych scenach, prześliczne tła. Uwagę zwracają też detale, wyraz twarzy, ustawienie postaci, bardzo „ożywiające” bohaterów i bez słów pokazujące ich relację. Następny odcinek zdaje się wprowadzi w końcu ostatnią członkinię klubu, który zdecydowanie będzie miał problem.