Love Live! Sunshine – odcinek 2

snapshot_09.43_[2016.07.09_18.17.29]

Flauta, proszę państwa! Po półminutowym streszczeniu wydarzeń pierwszego odcinka (czyżby fani idolek mieli aż tak krótką pamięć?) musimy czekać aż do dwudziestej pierwszej minuty na jakiś powiew wiatru. Mowy nie ma o niesfornym zefirze wpadającym przez okno do szkolnych pomieszczeń, bryzie poruszającej ubraniami bohaterek lub chociaż muskającej ich włosy na dziedzińcu szkoły, na ulicach, a nawet na samym brzegu morza… Cóż, obawiam się, że ta zmiana warunków atmosferycznych może mieć w Love Live! Sunshine charakter trwały.

Odcinek zawiera głównie rozwinięcie wątków z poprzedniego, czyli skupia się na próbach przekonania Riko do dołączenia do szkolnych idolek (przede wszystkim w charakterze kompozytorki) oraz próbach przekonania pani przewodniczącej do rejestracji klubu. To pierwsze po dłuższych namowach i podchodach kończy się sukcesem, w międzyczasie zaś dowiadujemy się, czemu Riko tak ostrożnie podchodzi do tego pomysłu. Jak się okazuje, zmaga się z poważnym kryzysem, który przerwał jej obiecującą karierę pianistki… Ale od czego są nowe inspiracje, w szczególności idolkami? Zdaniem Chiki szkolne idolki są dobre na wszystko. W międzyczasie próbuje przekonać do wstąpienia do klubu jeszcze dwie dziewuszki widziane w poprzednim odcinku, ale oczywiście na razie bezskutecznie – za dużo wrażeń byłoby na raz. Z kolei rozmowy z przewodniczącą na razie kończą się całkowitą porażką, ujawniają jednak, że dziewczę, mimo wyraźnej niechęci do tematu, dysponuje w temacie szkolnych idolek w ogóle, zaś w temacie μ’s w szczególności, wiedzą zaskakująco obszerną, i gotowa jest się nią dzielić z równie zaskakującą pasją.

snapshot_11.30_[2016.07.09_18.19.19]  snapshot_04.55_[2016.07.09_18.11.52]

Resztę odcinka, po przekonaniu Riko, wypełnia pierwsze ważne wyzwanie: napisanie słów debiutanckiej piosenki. Jak się okazuje, Chika najwyraźniej zupełnie nie wpadła na to, że skoro idolki śpiewają, to coś muszą śpiewać, żeby zaś liczyć się w konkursie Love Live!, muszą wystąpić z własnym utworem. W zeszłym odcinku zaskoczyła ją konieczność znalezienia kompozytorki, teraz zaś kompozytorka uświadomiła jej, że przyszły hit listy przebojów poza melodią musi mieć także słowa… Cóż, bohaterki czeka wiele pracy, bo i pierwsze przymiarki do stroju na występy wymagają jeszcze dopracowania…

snapshot_03.54_[2016.07.09_18.10.33]  snapshot_16.38_[2016.07.09_18.24.32]

Love Live! Sunshine wędruje bardzo przewidywalną ścieżką i dlatego uznałam, że nie mogę napisać, że odcinek mnie rozczarował. To jasne, że początek serii skupi się na zbieraniu zespołu – przekonywaniu kolejnych dziewcząt i przy okazji przybliżaniu ich charakterów. Z punktu widzenia fana gatunku to ma szansę wystarczyć. Z punktu widzenia reszty świata (do której należę) problemem jest odgórnie narzucone założenie, że dziewczęta mogą być lekko ekscentryczne, ale muszą być w głębi duszy pełne dobrej woli i gotowe zaprzyjaźnić się z resztą, co dość poważnie ogranicza dynamikę relacji w grupie. Tak, wiem, nie o to chodzi…

snapshot_09.12_[2016.07.09_18.16.48]  snapshot_09.13_[2016.07.09_18.16.53]

Swoją drogą, na pierwszy rzut oka widać różnicę między ważniejszymi postaciami a resztą świata…

Oprawa audiowizualna bardzo wyraźnie wyhamowała – sporo tu ujęć statycznych, zdarzają się lekko krzywe, a ruch jest na razie mocno ograniczony. Muzycznie słyszymy fragmencik piosenki μ’s, zatytułowanej Yume no Tobira, w wykonaniu Riko, ale poza tym na razie nie ma jeszcze na czym ucha zawiesić.

snapshot_05.37_[2016.07.09_18.12.55]

Leave a comment for: "Love Live! Sunshine – odcinek 2"