Orange – odcinek 2

vlcsnap-0475-09-08-08h06m25s332 vlcsnap-1864-12-17-22h35m26s055

vlcsnap-8403-11-06-11h06m36s212 vlcsnap-8989-06-27-11h07m35s064

Kontynuujemy spokojnie rozwijająca się historię nowego ucznia, który dołącza do paczki przyjaciół. Bardzo podobają mi się interakcje w tej grupie, niewymuszone i nieprzesadzone, widać, że wszyscy dobrze się znają i świetnie się czują w swoim towarzystwie, co udziela się też Kakeru. Znakomitą robotę robią tu seiyuu, którzy są naprawdę autentyczni. Suwa, przez pierwszą część odcinka grający ważną rolę, zgodnie z sugestią Naho wciąga nowego kolegę do gry w piłkę, a następnie namawia, długo i gorąco (rozbawiło mnie to wykorzystanie planszy, naprawdę) do przyłączenia się do klubu. Naho ma natomiast zagwozdkę, gdyż tak się wśród tych wszystkich pogwarek złożyło, że obiecała przygotować Kakeru bento, jako że jego mama tego nie robi. W końcu rezygnuje z tego pomysłu – dobrze ukazane jej wahanie i fajna rola rodziców – ale wtedy okazuje się, że list „z przyszłości” wspomina tę sytuację jako jedną z tych, których Naho będzie kiedyś żałować. Dlatego ostatecznie przygotowuje piękny posiłek, ale z kolei z powodu swej nieśmiałości ma problem z wręczeniem go Kakeru; co gorsza, jej zakłopotanie zostaje przez niego źle odebrane. Na szczęście w końcu zdobywa się na odwagę, by go przeprosić, a także by przyjąć zaproszenie do wspólnego powrotu po szkole do domu. Właśnie wtedy dowiaduje się o chłopaku czegoś, co każe jej zacząć naprawdę poważnie traktować ostrzeżenia listu, który zresztą wyjawia kolejną szokującą informację…

vlcsnap-5814-08-21-09h24m29s303 vlcsnap-2366-03-21-18h31m31s760

vlcsnap-5562-12-10-00h56m49s725 vlcsnap-5802-01-25-07h44m51s247

Naturalność. Naturalność i jeszcze raz naturalność – to jest określenie, jakie mi się nasuwa przy oglądaniu tego anime. Oczywiście w dużej mierze jest to zasługa autorki oryginału, wiernie tu odtwarzanego, ale chyba dzięki wprawieniu jej postaci w ruch na ekranie widać to jeszcze bardziej niż na kartach mangi. Naturalne są interakcje, rozmowy, reakcje, sposób myślenia i zachowania całej szóstki, z której każda osoba obdarzona jest własnym wiarygodnym charakterem. Mimo narzekania na oszczędność animacji – nadal sporo statycznych plansz, ale krótko eksponowanych, więc nie jest to tak straszliwie oczywiste – naturalne są też ruchy postaci (mecz) i ich mimika. W przypadku twarzy wciąż można się co prawda czepiać drobnych zmian i deformacji w oddaleniu, ale wiecie co? Nie przeszkadza mi to wcale, bo ich buzie są urocze i bardzo wyraziste, i w taki fajny sposób się uśmiechają. (Aczkolwiek mam wrażenie, że 10 lat później dziewczyny nieco zbrzydły…). Komputerowa grafika w tłach też mi nie przeszkadza, prawdopodobnie dlatego, że praktycznie wszystkie są robione z jej pomocą, więc nic nie odstaje. W tym odcinku skupiłam się też na muzyce; nic szczególnego, ale delikatne brzdąkanie całkiem ładnie podkreśla niektóre sceny. Generalnie jestem może nie zachwycona, ale bardzo, bardzo zadowolona, że Orange zostało zekranizowane.

vlcsnap-0081-07-26-04h27m22s658

Leave a comment for: "Orange – odcinek 2"