Alisha dosyć szybko zostaje wyprowadzona z błędu, bo nie, Sorey nie jest Pasterzem, ale tak, ruiny, w których się znajdują, to najprawdopodobniej starożytna stolica, gdzie według tradycji ludzie i ich duchy opiekuńcze (serafiny) pędzili wspólne życie. Chłopak, jak się potem okazuje, podejmuje brzemienną w skutkach decyzję o zabraniu zagubionej podróżniczki do rodzinnej wioski, w której do tej pory żaden człowiek stopy nie postawił. Prócz Soreya oczywiście, ale jest on wyjątkiem (bo ich widzi), co próbuje mu uświadomić przywódca serafinów, Zenrus.
Mieszkańcy są niechętnie nastawieni do gościa i mimo że Alisha zbiera się na odwagę, by prosić niewidzialne dla niej istoty o pomoc, wszyscy mają nadzieję, że jak najszybciej odejdzie, bo ludzkie serce podatne jest na negatywne emocje, które przyciągają złe moce, a te są dla serafinów wyjątkowo niebezpieczne. Dziewczyna cały czas nie otrząsnęła się jeszcze po tragicznych wydarzeniach z Griel, ale w nowo poznanym Soreyu zyskuje oparcie, a chłopak ma okazję pobyć z innym człowiekiem, bo dla niego to pierwsze tego rodzaju spotkanie. Oboje są miłośnikami legend i starożytnych ruin, więc świetnie się dogadują, aczkolwiek Alisha jasno daje mu do zrozumienia, że w jej przypadku rzeczywistość szybko zweryfikowała marzenia i sytuacja młodej rycerki daleka jest od łatwej.
Przez kilka kolejnych dni Sorey pokazuje Alishy codzienne życie w „opuszczonej” wiosce, a wszystko pod czujnym okiem serafinów. Dziewczyna w końcu dochodzi do siebie i postanawia wrócić do rodzinnego Ladylake, stolicy królestwa Hyland, gdzie, jak na odchodnym informuje swojego dobroczyńcę, ma się niedługo odbyć Święto Legendarnego Miecza. Jeśli ktoś będzie w stanie dobyć ostrza, to znaczy, że zostanie Pasterzem.
Dosłownie chwilę po tym, jak Alisha wyrusza w drogę, wioskę atakuje demon, który mało nie zabija jednego z serafinów. Do akcji wkraczają Sorey i Mikleo, ale dopiero pojawienie się Zenrusa odstrasza intruza. Zresztą, naruszenie spokoju w wiosce opiekuńczych duchów to tak przy okazji, bo prawdziwym celem jest kto inny. Sorey dosyć szybko kojarzy fakty i w przypływie chwili postanawia wyruszyć za Alishą, by upewnić się, że nic jej nie jest. O jego samotnej eskapadzie wiedzieli najbliżsi, a Mikleo przy okazji przekazania wiadomości od Zenrusa, bardzo jasno daje do zrozumienia przyjacielowi, że nie puści go samego. Tak rozpoczyna się ich przygoda.
Tak zaczyna się również właściwa fabuła, która od następnego odcinka powinna się już zacząć rozkręcać na dobre. W drugiej odsłonie zmiany scenariusza nie są może ogromne, ale dosyć wyraźne i zdecydowanie na plus. Wystarczy porównać bowiem to, co do tej pokazała seria, z Doushi no Yoake – teoretycznie podobna ilość czasu ekranowego (około czterdziestu minut), a już na pierwszy rzut oka widać, że napisanie scenariusza od nowa się opłaciło, gdyż całość zyskała na płynności. Dotyczy to głównie postaci Alishy, która w oryginale na samym początku była kompletnie odcięta od nadnaturalnej strony świata, a tutaj jednak ją z nim powiązano, w dodatku na tyle subtelnie, że główna oś wydarzeń nie została bardzo zmieniona, tylko nabrała kolorytu. Jeśli w dalszym ciągu twórcy będą traktować scenariusz pierwowzoru z takim wyczuciem, to niewykluczone, że jego słabsze elementy zostaną naprawione i dostaniemy naprawdę fajną przygodówkę fantasy, pozbawioną wad z gry. Dobrą wiadomością powinno być również to, że oprawa techniczna ma się świetnie, tła są śliczne, animacja bardzo płynna, a i w tle co ważniejszych scen możemy usłyszeć naprawdę klimatyczne utwory. Oby tak dalej!