Drugi odcinek śpiewających bishounenów koncentruje się na członku grupy Procellarum – Iku Kannaduki. Ikkun, jak go nazywają koledzy z zespołu, oprócz obowiązków w zespole ma też zobowiązania wobec szkolnej drużyny lekkoatletycznej – tym bardziej, że został wybrany jako reprezentant szkoły do biegu na 400 m na jakichś zawodach. Pytanie, czy uda mu się pogodzić obowiązki idola i sportowca, jednocześnie nie szkodząc zespołowi. I czy czasem nie będzie musiał zrezygnować z czegoś – pytanie, z czego.
Całość fabuły odcinka skupia się na dylematach Ikkuna i na tym, czy jest w stanie być najlepszy w obu dziedzinach. Jak się okazuje z rozmów rzeczonego z kolegami oraz z rozmów prowadzonych pomiędzy nimi, mają w sumie zdrowe podejście. Nie musisz być najlepszy we wszystkim, ale są rzeczy, które zrobić potrafisz tylko ty. Tak więc nie przejmuj się, że jest coś, czego nie umiesz, tylko pracuj nad tym, żeby być lepszym w tym, co potrafisz.
Którą to radę Ikkun bierze sobie do serca.
Pod względem graficznym nie zmieniło się nic – bohaterowie najlepiej wychodzą na ujęciach od ramion w górę, na dalszych planach troszkę im się dzieje krzywda graficzna. Piosenka tym razem jest wykonywana przez Procellarum i tak jak poprzednio – wyraźnie widać zmianę tekstury, plastikowość i spłaszczenie postaci. Chociaż po drugim obejrzeniu nie wydaje mi się to takie straszliwe. Układ choreograficzny też jest nowy. Pytanie – skoro widzieliśmy już układy i „nowe piosenki” obu zespołów, to czy w dalszych odcinkach będzie coś nowego, czy będą je powtarzać?