Bez dwóch zdań Brave Witches jest jak do tej pory dużo lepszą serią niż jej poprzedniczki i równie udaną jak film kinowy. Nie znaczy to, że jest serią dobrą, ale już na pewno wartą zainteresowania.
Hikari może i dołączyła do grupy Wiedźm stacjonujących w Sankt Petersburgu, ale nie znaczy to, że jej życie będzie wyglądać różowo, co to to nie. Mało tego, że jedna z Wiedźm wyraźnie nie akceptuje jej obecności, to jeszcze niestety jej umiejętności (żeby nie było, rzetelnie sprawdzone przez instruktorkę na miejscu) daleko odbiegają od standardów wymaganych od Wiedźm na polu bitwy. Tym samym niemal pewne jest, że Hikari zostanie odesłana do domu, choćby tylko po to, by nie zginęła bezsensownie na polu bitwy, lub przypadkowo nie zabiła kogoś innego. Na szczęście dla niej szybka akcja ratunkowa i ogromna ilość woli walki kupują jej tydzień czasu przed podjęciem ostatecznej decyzji.
Tak mi się widzi, że to nie jest seria dla mnie. Nie dlatego, że ma nadmiar fanserwisu, bo tym razem stonowano go niemal do zera, ale dlatego, że pomimo oczywistych starań, by sprowadzić to uniwersum na ziemię i nadać mu choćby odrobinę realizmu i wiarygodności, twórcom wciąż zdarzają się niedociągnięcia niedopuszczalne w jakiejkolwiek serii o oddziale wojskowym. Rolę takiego niedociągnięcia w tym odcinku pełni Naoe Kanno, czyli kurduplasta Wiedźma, która już w poprzednim odcinku nie mogła pogodzić się z obecnością Hikari zamiast jej siostry. I wszystko byłoby ok, gdyby na niechęci i bardzo powolnym przekonywaniu się weteranki do zielonej niczym szczypiorek Wiedźmy się skończyło. Naoe jednak na tym nie poprzestaje, kwestionując decyzję własnego dowódcy a także wdając się w otwarte pyskówki z przełożoną i instruktorką. W najlepszym razie powinna dostać ochrzan życia, być może nawet karcer, ale tutaj nikt na takie zachowanie nie reaguje. I właściwie to ten jeden, ale bardzo ważny detal sprawiał, że nie mogłem bawić się przy tym odcinku tak dobrze, jak bym chciał.
Niestety, grafika w Brave Witches przypomina potworka, zwłaszcza w sekwencjach z wykorzystaniem CG. Są widoczne i to w tym negatywnym sensie, a postaci pokazane w technice cel-shading wyglądają i poruszają się okropnie. Nie wiem, jakim cudem tak się dzieje, skoro ta seria stawia właśnie na akcję, a nie fanserwis, ale ktoś ewidentnie poskąpił budżetu na te najważniejsze sceny.
Nie będę oglądał tej serii, nie jest dla mnie. Za to fanom uniwersum mogę ją polecić bez cienia wahania, a tym, którzy chcieliby zacząć przygodę ze światem Wiedźm, powiem, że Brave Witches jest najlepszym możliwym punktem startu. Reszta niech zerknie, a nuż wam się spodoba.
