Papika ląduje w Pure Illusion, tym razem na pustyni. Pozbawiona wody traci przytomność, ale ratują ją niezwykłe stwory przypominające mecha-gumisie. Gdy tylko dziewczynka odzyskuje przytomność, wioskę(?) gumisiów atakują tajemnicze typy, które przyleciały statkiem napędzanym wiosłami. Tak, wiosłami. No i część złych przyjechała na motorach.
Nie zaskoczy chyba nikogo, że stwory te żądają wody i żywności, a w momencie odmowy wymierzają kusze w gromadę misiów. Papika staje w ich obronie, ale gdy udaje się jej pierwszą falę przeciwników, ze statku wyłania się dowódca – Cocona! Ma na głowie tajemniczy hełm i nie będzie łatwo zmusić jej do zdjęcia go.
Po przywróceniu Cocony do normalności pojawia się prawdziwy antagonista! Dziewczyny będą musiały stawić czoło zagrożeniu, ale wcześniej przemiana! Przemiana, która żywcem zżyna (parodiuje) dobrze znane serie…
Spójrzcie tylko jaki blask bije od Papiki i Cocony! Teraz są już gotowe do walki, ale ta nie będzie łatwa. Na domiar złego tajemniczy przeciwnik przybiera swoją prawdziwą postać, która przeraża wyglądem.
Po początkowych kłopotach udaje się to cudo unieszkodliwić, przynajmniej chwilowo… Zmęczone bohaterki padają, a kiedy stwór odżywa, finalny cios zadają trzy tajemnicze postaci. Za chwilę okazuje się, że jedną z nich jest przyjaciółka Cocony z dzieciństwa, dobrze już znana Yayaka. Wszyscy biorą LSD, bierze i ona! Zabiera kryształ i znika. Co więcej, organizacja, do której należy, dziwnie przypomina Ku Klux Klan…
Flip Flappers to seria, którą trudno ocenić. Brak tu jakiegokolwiek ładu i składu, a wydarzenia w Pure Illusion są nie tylko pozbawione sensu, ale przede wszystkim nieinteresujące. Nie widać tutaj myśli przewodniej, a jeśli to ma być parodia, to jest naprawdę niskich lotów. Ja wysiadam, chociaż zdaję sobie sprawę, że główne kwestie dotyczące świata i tajemniczych organizacji pewnie dopiero zostaną wyjawione. Kto chce, niech ogląda dalej, ja nie polecam.