Koneko no Chii: Ponponra Daibouken – odcinek 1

snapshot_06-54_2016-10-03_18-53-38

W kategorii czystej słodyczy niewiele rzeczy jest w stanie pokonać małe kotki. Są urocze kiedy śpią, kiedy się bawią, nawet kiedy szkodzą i rozrabiają albo się złoszczą. Wyjątku od reguły z pewnością nie stanowi Chii, mała koteczka państwa Yamadów. Jej życie składa się ze snu, rozrabiania i domagania się czułości od państwa – oraz obrażania się, jeśli się okazuje, że jej „pomoc” nie została doceniona albo że uwagi nie poświęca się jej już, teraz, natychmiast. Jednak nawet małe nieporozumienia nie mogą zakłócić ogólnej sielanki, a mając w domu kociątko, nie ma się ani chwili czasu na nudę!

snapshot_03-08_2016-10-03_18-49-25  snapshot_05-32_2016-10-03_18-52-08

Ale czy na pewno? W zapowiedzi sezonu wyrażałam lekki sceptycyzm i okazało się, że rzeczywiście – jestem zdecydowanie mniej zachwycona niż powinnam być, biorąc pod uwagę, że jestem zapaloną kociarą. Mam wrażenie, że zawiodło tutaj kilka rzeczy.

snapshot_04-14_2016-10-03_18-50-41  snapshot_01-03_2016-10-03_18-44-20

Oczywiście najbardziej rzuca się w oczy oprawa graficzna, jaką widywałam zwykle w produkcjach amerykańskich. Przypuszczam jednak, że to kwestia przyzwyczajenia, chociaż nie podoba mi się, że całkowicie pomija ona jeden ważny aspekt kociego istnienia – puchate futerko, tutaj zastąpione gumowatą na oko fakturą. Nie upieram się jednak, żeby robić właśnie z tego główny zarzut.

snapshot_03-19_2016-10-03_18-49-41  snapshot_10-29_2016-10-03_18-58-15

Gorzej, że – ku mojemu zdziwieniu – w odróżnieniu od poprzednich serii Chii’s Sweet Home, odcinek trwał ponad dwanaście minut, a nie trzy. To, szczerze mówiąc, dość dużo, jeśli w zasadzie jedynym punktem programu jest oglądanie słodkiego kotka robiącego słodkie rzeczy. Motyw przewodni pokazanej tu historii był tak pretekstowy, że mógłby nie istnieć, a chaotyczny zlepek scenek zaczął się robić odrobinę nudny. Tym bardziej, że przypomniałam sobie, co już dawniej mi przeszkadzało. Otóż Chii, dość mocno antropomorfizowana, bardzo często… wcale nie zachowuje się jak prawdziwy kot, tylko jak słodkie „coś”. Oczywiście animacja ma swoje prawa, ale jak pokazuje Poyopoyo Kansatsu Nikki czy też (z innej beczki), Kot Simona stylizacja i dodania paru „ludzkich” zachowań nie wykluczają się z trafnymi obserwacjami zwierzęcej natury. Tutaj tego nie zauważyłam, Chii jest słodziutka, ale w sumie zaskakująco mało interesująca.

snapshot_08-22_2016-10-03_18-55-12  snapshot_09-14_2016-10-03_18-56-10

Spokojnie można sięgnąć po tę serię, jeśli się nie zna poprzednich – tu nie ma żadnego wprowadzenia, które koniecznie warto poznać, żadnej wcześniejszej historii, do której odwołuje się scenarzysta. Ot, zbiór scenek z życia uroczego stworzonka w kształcie kota. O ile pamiętam, poprzednie serie miały chyba nieco wyższą zawartość „kociości” w sobie, więc rzucę jeszcze okiem na dalsze odcinki, żeby sprawdzić, czy coś nie ulegnie zmianie.

Leave a comment for: "Koneko no Chii: Ponponra Daibouken – odcinek 1"