Dzisiejszy odcinek rozgrywa się w czasie zapoczątkowanej poprzednio retrospekcji – a dodatkowo wprowadza własną. Widać, że przeszłość będzie ważną częścią fabuły. Jest ostatni dzień O-bon, Kiriyama, który właśnie wszedł w szeregi profesjonalnych graczy w shogi, ma przed sobą rozgrywkę z Harunobu Nikaidou. Okazuje się, że obaj rzeczywiście znają się od dzieciństwa i rzeczywiście są dla siebie godnymi rywalami. Szczegółów nie zdradzę, żeby nie zepsuć wam oglądania obu rozgrywek. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu bowiem są one przedstawione tak umiejętnie, że mimowolnie, nie mając zresztą pojęcia o tej grze, czułam napięcie i wolę walki graczy. Jestem pod wrażeniem, przyznaję. Cała ta sytuacja jest też pretekstem do wygłoszenia przez Reiego kilku myśli o shogi, których głębi ani prawdziwości nie potrafię ocenić, ale brzmiały ciekawie i jakoś tak mądrze. Na koniec dowiadujemy się czegoś o Nikaidou i w rezultacie sądzę, że nie jest to jednak komediowa postać drugoplanowa, lecz może mieć do opowiedzenia własną historię. To też mi się podoba.
Po grze – a trwała cały upalny dzień i ogromne brawa dla twórców za umiejętność pokazania nie tylko emocji graczy, ale też odczuwanego przez nich gorąca – Kiriyama zgodnie z obietnicą znów udaje się do rodziny Kawamoto i obserwuje ich zwyczaje związane z kończącym się świętem zmarłych. Tu mamy emocje innego rodzaju, ale też intensywne i jednocześnie subtelnie pokazane. Trzeba przyznać, że te nieco dziwne szerokie usta postaci, czasami przerażająco dziwne, potrafią jednak oddawać ich uczucia. Kamera na koniec zatrzymuje się na średniej siostrze, Hino, gdy Rei jest świadkiem wybuchu jej rozpaczy za zmarłą matką, tak ostro kontrastującego z pogodnym nastrojem, który udawała wcześniej. To z kolei każe mu się zastanowić nad jego własnym sposobem poradzenia sobie z żałobą poprzez próbę wyparcia wspomnień o rodzinie.
Razem wziąwszy, podoba mi się, z nachyleniem w stronę „bardzo”. O grafice zdania nie zmieniam, to znaczy nie potrafię jej do końca ocenić. Tła są zachwycające, uproszczone projekty postaci chwilami wydają się nieco dziwaczne, a kontrast między jednymi a drugimi jest intrygujący. Sądzę, że trzeba się do tego przyzwyczaić, a pomysły na wizualne zaskoczenie widza nieco to utrudniają – co zresztą też uznaję za plus. Muzyka jest dyskretna i zwyczajnie ładna, stanowi bardzo dobre tło wydarzeń. Elementy komediowe pozwalają nieco rozładować napięcie, które w tym odcinku było wyjątkowo intensywne, choć podskórne. To też wielka sztuka, przekazać coś takiego. Spodziewam się, że to anime będzie sięgać do głębokich ludzkich emocji, a sposób, w jaki to czyni, jest moim zdaniem rewelacyjny. Oby tak dalej.