Daisuke jednak przeżył spotkanie z walentynkowymi czekoladkami Miyakoshi, szybko zaadaptował się do warunków pracy i zespołu, z którym mu przyszło pracować. I to na tyle, że na pełne niepokoju pytanie szefa, czy może chce się zwolnić, odpowiada, że potrzeba czegoś więcej (niż w domyśle zachowanie współpracowników), żeby rzucił pracę. Chwilowo zaś prosi tylko o mniej zmian, bo zbliża się okres testów w szkole. Jednocześnie Miyakoshi żąda, żeby pomógł jej w nauce, bo inaczej będzie musiała rzucić pracę i zacząć chodzić na kursy przygotowawcze, a wtedy on będzie miał o wiele więcej obowiązków. I jakby było mało, bezceremonialnie wprasza się na korepetycje do domu Daisuke, ku wielkiej uciesze jego rodziny i wielkim niezadowoleniu chłopaka.
W tym odcinku pojawia się kolejna postać, Kouki Saiki, ni w ząb nie mówiący po angielsku (ale już nad tym zespół w osobie Kisaki popracuje). Wyjaśnia się także, dlaczego Yuuta jest traktowany przez Shiho w specyficzny sposób. Naprawdę, za błędy młodo… dzieciństwa płaci się bardzo długo. Poza tym jedzenie trawy było mistrzostwem samym w sobie. Dowiadujemy się też nieco o życiu prywatnym Kisaki.
Znając pozostałe serie, nie przewiduję większych zmian w prowadzeniu fabuły oraz w sposobie rysowania postaci. Tym razem w odcinku było więcej postaci w formie super-deformed… I dlatego zrzutki wyglądają tak, a nie inaczej. Bo to sympatyczne było.