Całe Hasetsu żyje zbliżającym się występem dwóch utalentowanych łyżwiarzy, którzy trenują pod okiem jeszcze większej sławy. Tymczasem sami najbardziej zainteresowani czasu nie marnują, próbując jak najlepiej przygotować się do zadania powierzonego im przez Viktora. Dwa zupełnie różne charaktery i zupełnie niepasujące do nich układy. Cóż z tego wyniknie?
Cóż, na pewno ciąg dalszy świetnej zabawy podczas seansu, bo scenariusz od początku utrzymuje świetną formę – zarówno zwyczajne dialogi jak i sceny sportowe to przykład niezwykłego kunsztu i dbałości o najmniejsze szczegóły. Nieco przerysowana, ale wyjątkowo urocza mieszanka serii sportowej, komedii, okruchów życia i fanserwisu po raz kolejny zdaje egzamin na szóstkę z plusem i naprawdę pod tym względem nie ma się tu do czego przyczepić. W trakcie tych dwudziestu kilku minut dzieje się całkiem sporo – fabuła posuwa się do przodu, poprzez żywe i naturalne rozmowy oraz subtelnie przemycane retrospekcje poznajemy tych pełnokrwistych bohaterów. W skrócie: cud, miód i orzeszki!
Z drugiej jednak strony nikogo nie powinien dziwić spadek jakości technicznej. Znaczy, żeby nie było, że jakość nagle leci na łeb, na szyję. Nie, ale mimo wszystko po cukierku zafundowanym widzom w pierwszym odcinku należy się przygotować na odrobinę krzywizn i oszczędności w scenach niewymagających dużych nakładów finansowych. Ale nie bójcie żaby, występy są nadal bardzo porządnie animowane, a płynność ruchów w trakcie układów jest naprawdę godna podziwu.
Yuuri!!! On Ice zaczęło swoją przygodę z fanami od niezłego trzęsienia ziemi, a że pozbawione jest pierwowzoru, trudno po zaledwie trzech odcinkach wyrokować, co ostatecznie z tego wyrośnie. Balans między wszystkimi elementami składowymi jest idealny, ale jednocześnie diabelnie trudny do utrzymania, czego świadkami byliśmy już nieraz: bywa, że komedia staje się nieśmieszna, proza życia zaczyna wiać nudą, sport zamienia się w kosmiczny mecz, a nadmiar fanserwisu zaczyna irytować. Ale może nie tym razem? Jeśli twórcom starczy dotychczasowej pary na całą długość serialu, to będzie to chyba dla wielu fanów najprzyjemniejszy seans tej jesieni. Czego zarówno Wam, jak i sobie życzę z całych sił!