Fuuka – odcinek 3

W poprzednim odcinku bohater został zaskoczony wiadomością, że Fuuka niejako z automatu przydzieliła jego i Makoto do nowo powstałego zespołu, który oczywiście ona powołała do życia, za zgodą nauczycielki. Problem jest jeden – nie mają instrumentów, a tym bardziej pieniędzy na ich zakup. Jednak opiekunka ma pomysł – zbliża się przerwa letnia, dlaczegoż by więc nie podjęli się jakiejś pracy w trakcie, żeby trochę zarobić? Tym samym cała trójka, czyli Yuu, Fuuka i Makoto lądują gdzieś na wybrzeżu, gdzie znajomy nauczycielki potrzebuje pomocy w jadłodajni przy plaży.

 

 

Dla Yuu następuje ciężki okres w życiu. Po pierwsze, jako osobnik zwykle unikający kontaktu z ludźmi, ma trudności z dostosowaniem się do otoczenia. Po drugie, wygląda na to, że Fuuka nie może się zdecydować, czy traktować go jako przyjaciela, czy jako coś więcej. A po trzecie, dziwnym zbiegiem okoliczności do tej samej miejscowości przyjeżdża Koyuki, oczywiście w związku ze swoją pracą. I sądząc po zakończeniu, szykuje się interesujący czwarty odcinek. Ach, ten dramat.

 

Żeby nie było, słowo „interesujący” w typowym tego słowa znaczeniu w żadnym wypadku nie odnosi się do fabuły odcinka. Powiela on schemat za schematem, łącznie dramatycznym kontrapunktem i cliffhangerem, a wszelkie dziwienie się przedstawieniu wydarzeń nie ma większego sensu. Yuu jest typowym introwertykiem, ale do pionu stawia go jedna rozmowa motywacyjna, co więcej, podobno jest wielkim fanem zespołu Hedgehogs, a najwyraźniej nie jest w stanie rozpoznać jego członków, z którymi się styka. Fuuka z kolei jest niekonsekwentna w stosunku do bohatera – raz traktuje go jak najlepszego przyjaciela, a po chwili nie umie się prawie wysłowić w jego towarzystwie. Litościwie pominę Koyuki, bo jej rola się sprowadza chwilowo do rumienienia się i uginania w kolanach na samą myśl o Yuu, którego nie widziała od czasów szkoły podstawowej. Jedynym pozytywem jest Makoto, który jest normalnym osobnikiem, a nie wabikiem dla fujoshi, i nie lepi się do bohatera, za to jest wyjątkowo zdroworozsądkowy.

 

Fuuka nie będzie zdecydowania czarnym koniem sezonu, nie wiem też, czy zapadnie w pamięć oglądających – postacie są przeciętne, grafika przeciętna, muzyka znośna. Wbrew zapowiedziom, chwilowo wygląda raczej na serię obyczajowo-romansową z okruchami muzycznymi, niż serię o tworzeniu zespołu, nawet nie za bardzo interesującą, ot, do obejrzenia, jak nie ma nic innego.

Leave a comment for: "Fuuka – odcinek 3"