Kuzu no Honkai – odcinek 2

Ale że aż tak ciekawie? Ho ho ho… W drugim odcinku wkraczają na scenę od razu dwie rywalki, zarówno do serca Mugiego, jak i Hanabi. Ano, jest element yuri! O ile samozwańcza księżniczka Moca (skrót od Most Cutest Angel, także samozwańczo) stanowi typ standardowej wrzaskliwej lolitki/przyjaciółki z dzieciństwa i niczym szczególnie nie zaskakuje, o tyle przyjaciółka Hany, Ecchan, już tak, i wcale nie jest to zaskoczenie in minus. Więcej nie zamierzam pisać, żeby nikomu nie psuć seansu, bo już teraz do niego zachęcam – myślę, że to najlepszy sposób, żeby się przekonać, czy to pod wieloma względami odbiegające od standardowego school romance anime was zainteresuje. Poza tym chyba nikt, kto śledzi komentarze na temat tej serii, po obejrzeniu tych dwóch odcinków nie będzie miał już wątpliwości, w jakim kierunku ona zmierza.

  

Stwierdzić jednak muszę, że coraz bardziej podobają mi się główni bohaterowie, ich rozwijające się przed widzami charaktery, to, w jak różny sposób zachowują się w różnych sytuacjach, z różnymi ludźmi i ze sobą – nie mają jednej papierowej maski zamiast twarzy, lecz są postaciami dość złożonymi, żeby zyskać moje szczere uznanie i zainteresowanie. I to poczucie humoru Mugiego! I to mroczne oblicze Hany! I dziewczęce oblicze Hany! I dojrzałe oblicze Hany! To wszystko oddają świetnie zarówno ich seiyuu, jak i mimika.

W kwestii grafiki natomiast oszczędności są widoczne jeśli nie na pierwszy (zachwycony), to na drugi rzut oka, ale są to oszczędności robione z pewną klasą i wyczuciem. Jeśli zamiast twarzy mówiącej postaci mamy jakiś szczegół, to jest to szczegół dobrze narysowany; jeśli tło – to ładne. Do tego trochę plansz w kolorowe ciapki, ale znów – wstawianych tam, gdzie to pasuje do postaci i sytuacji. Przy tym animacji nie mam wiele do zarzucenia, bo jest na całkiem przyzwoitym poziomie i sylwetki w oddaleniu wcale nie tracą. Zresztą wszystkie projekty są naprawdę ładne. Muzyka istnieje jako całkiem interesujący dla mojego niemuzykalnego ucha opening i nieco mniej interesujący ending, poza tym słychać tło dźwiękowe (z fortepianem w sali muzycznej włącznie), a także bardzo realistyczne wydzieranie się Hany i Mugiego w karaoke. Razem wziąwszy, o ile rysujący się wielokąt romantyczny stanowi figurę stosunkowo skomplikowaną, co niekoniecznie jest zaletą, o tyle cała reszta zyskuje moją żywą aprobatę.

Leave a comment for: "Kuzu no Honkai – odcinek 2"