Onihei – odcinek 2

Pewnej zimy sprawa panoszącego się po dzielnicy Honjou niejakiego Hattoriego zabiera naszego stróża prawa w nostalgiczną podróż do lat beztroskiej młodości, kiedy to poznał dobrego przyjaciela. Obaj panowie wzdychali wtedy do młodziutkiej Ofusy, która jednak niedługo potem została wydana za mąż. Krążąc po okolicy w poszukiwaniu wskazówek, Hasegawa przypadkiem wpada na starych towarzyszy i jak się okazuje, jeden z nich ma dla niego bardzo cenne informacje. Przy okazji na jaw wychodzi tożsamość kochanki Hattoriego, a jej bolesnych wspomnień wysłuchują również Heizou i jego przyjaciel.

Podobnie jak pierwszy odcinek, ten również niewiele wspólnego ma z kryminałem, bo przypadek sprawia, że Heizou akurat trafia na osobę, która wykłada mu problem na tacy. Druga odsłona kontynuuje jednak motyw przewodni z poprzedniego tygodnia, czyli zderzenie wspomnień i nostalgii ze zmianą, jaką niesie upływ czasu. Klimat znowu jest słodko-gorzki i jest spora szansa, że kolejne odcinki będą wyglądać podobnie, chociaż pewności nie mam.

Czy ta historia była wciągająca i poruszająca? Tak właściwie nie do końca, bo miałam wrażenie, że wszystko po prostu przeleciało mi przed oczami i nie siliło się zbytnio na jakąkolwiek refleksję. Całość była stosunkowo przewidywalna i raczej nie miała czym zaskoczyć, chociaż nudną bym jej nie nazwała. Ale… kto wie, zależy od widza. Nadal będę utrzymywać, że serial ma szansę znaleźć grono fanów, którym znudziły się typowe animowane słodkości i fanserwis, bo tego tu absolutnie się nie znajdzie, a można nawet doceni jego odmienność.

Oprawa techniczna prezentuje podobny poziom, jak poprzednio, ale ponieważ nie pokazano w tym odcinku większego zbiorowiska ludzi, efekty komputerowe aż tak bardzo nie straszyły. W dalszym ciągu bardzo ładne pozostają tła i wnętrza (drzwi przesuwane w domu Heizou są ślicznie zdobione). Jednakże odniosłam wrażenie, że w tej odsłonie ścieżka dźwiękowa był jeszcze bardziej przypadkowo dobrana do scen i momentami zdecydowanie za głośna, a że ja stosunkowo rzadko zwracam na to uwagę, więc chyba coś jest na rzeczy.

Leave a comment for: "Onihei – odcinek 2"