Atom: The Beginning – odcinek 1

Można powiedzieć, że od lat pięćdziesiątych średnio co dekadę-półtorej ukazuje się jakaś nowa produkcja związana z Tetsuwan Atom Osamu Tezuki, jedną z tych mang, które nie bez kozery uchodzą za filary japońskiego komiksu. Do tej pory były to mniej lub bardziej wierne oryginałowi adaptacje. Tym razem zdecydowano się na inne podejście, ekranizując mangę inspirowaną Tetsuwan Atom. W ten sposób uzyskaliśmy na pewno coś świeższego. Ale czy lepszego?

Główni bohaterowie, Umatarou Tenma i Hiroshi Ochanomizu, są studentami i przyjaciółmi, których łączy pasja budowania robotów. Nie jest ona tak niszowa jak dziś, bo w przyszłościowym świecie, w którym toczy się akcja, bliżej niesprecyzowana katastrofa mocno przerzedziła populację ludzką. Sprawiło to, że niemałą część tego, co do tej pory robili ludzie, przejęły maszyny. Stały się one robotnikami, stróżami prawa, a nawet celebrytami. Choć obaj kumple mają opinię ekscentryków, to jednak nie przejmują się tym szczególnie, wierząc, że pomysł zbudowania maszyny, która będzie obdarzona świadomością i wolną wolą, jest możliwy do zrealizowania. Każdy z nich ma co prawda własne pomysły. Tenma chciałby, aby robot ten był bohaterem i obrońcą, zaś Ochanomizu widzi w nim bardziej towarzysza dla ludzi.

  

Fabuła wypycha tu do przodu ludzi, pozostawiając samego Atoma gdzieś w tle, choć to dopiero pierwszy odcinek, więc być może dalej będzie inaczej. Inna sprawa, że bohaterowie do najciekawszych nie należą – bodaj jedynie Tenma, sympatyczny w sumie cwaniak, może się podobać, pozostali są dość sztampowi i nudni.

Widać wyraźnie, że twórca tej historii nie trzymał się szczególnie wiernie pierwowzoru. Tak naprawdę z oryginalnego Tetsuwan Atom zaczerpnięto tu bodaj tylko imiona dwójki głównych bohaterów i kilka detali w rodzaju wielkiego nosa Ochanomizu. Cała reszta to zupełnie inna, nowa opowieść. Nie ma to już wskrzeszania zabitego dziecka (co leżało u genezy klasycznego Atoma) i nadawania maszynie ludzkiego wyglądu. Tu Atom wygląda jak robot, co wyklucza niejako jeden z głównych tematów pierwowzoru, jakim było zawieszenie bohatera między światem ludzi a światem maszyn. Co więcej, oprawa graficzna wygląda dziwnie. Twórcy zdają się próbować pogodzić stare z nowym, ale nie wychodzi im to najlepiej.

  

Trudno oceniać serię po pierwszym odcinku, ale mam wrażenie, że ta wersja przygód Atoma będzie lżejsza, bardziej familijna i pozbawiona poważniejszych tematów. Acz kto wie, może się mylę? Jednego jestem pewien – będzie inna. A w przypadku mierzenia się z klasyką tak znacznego kalibru to spore ryzyko.

Leave a comment for: "Atom: The Beginning – odcinek 1"