Eromanga Sensei – odcinek 1

Rok temu w życiu Izumiego Masamune pojawiła się młodsza siostrzyczka. Nie, nie urodziła się, pojawiła się wraz z nową mamą i jak widać, pierwsze spotkanie z nią zrobiło na chłopaku wrażenie piorunujące. I to na tyle, że po roku nadal wraz ze śniadaniem stawianym pod drzwiami jej pokoju zostawia liściki o treści „Wyjdź z pokoju, żebym mógł zobaczyć twoją twarz. Starszy Brat”.

Wbrew pozorom Izumi nie jest zboczeńcem (chyba). Po prostu rodzicom rok temu się nagle coś przydarzyło, co pozostawiło piętnastolatka jako opiekuna dwunastolatki. Wróć, mieli wtedy o rok mniej… Mniejsza z tym, są nieletni, a rodziców się pozbyto z fabuły, żeby bohater mógł codziennie, przywoływany tupaniem w podłogę, dostarczać posiłki zamkniętej Sagiri. Ponieważ, uwaga, po piorunującej pierwszej wymianie spojrzeń sprzed roku i przywitaniu się siostrzyczka pobiegła na górę i zamknęła się w swoim pokoju. I do tej pory nie wyszła.

 

Oprócz gotowania dla młodej Izumi ma też zwykłe obowiązki, na przykład chodzi do szkoły. Oraz od trzech lat pisze light novel, które są jego aktualnym źródłem dochodu. Mniej więcej tyle czasu współpracuje też ze swoim ilustratorem, tajemniczym „Eromangą”, który jest odpowiedzialny za oprawę graficzną jego twórczości, jak sam pseudonim wskazuje, dosyć śmiałą, i którego nikt, łącznie z jego redaktorką, nie widział na oczy. Bohater dowiaduje się jednak przypadkiem, że Eromanga-sensei  ma bloga oraz często prowadzi pokazy rysowania na żywo dla swoich fanów – oczywiście tak ustawione, by nie ujawniać twarzy. Z ciekawości postanawia jeden z nich obejrzeć, i, ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu, zauważa w tle coś, co wyraźnie sugeruje, że przekaz na żywo pochodzi z jego domu…

Pod względem graficznym odcinek jest przyjemny – pastelowe kolory, czysta kreska, brak deformacji, ładne projekty postaci – no przecież za projekt odpowiada Hiroyuki Oda, więc ładne będzie, tak jak Ore no Imouto... Średnio przyjemne są natomiast najazdy kamery od dołu na nogi Sagiri, kadrowanie kolanek, wypięty tyłeczek… Ach, zapomniałam, obowiązkowy fanserwis, którego równie dobrze mogłoby nie być.

 

O bohaterach mało da się powiedzieć, bo na razie mamy „O rany, moja młodsza siostra rysuje zbereźne rysunki do moich powieści, więc będę ją chwalił za nie i jednocześnie chronił jej cnotę”. (Tak, to wybitnie nielogiczne). A także „Mój starszy brat jest zboczeńcem, bo podobają mu się moje rysunki, a poza tym nie jesteśmy wcale rodziną, won z oczu!”.

I na litość, co się stało z rodzicami? I gdzie jest opieka społeczna!

Comments on: "Eromanga Sensei – odcinek 1" (2)

  1. DarkHeartedAlchemist said:

    ”I na litość, co się stało z rodzicami?”

    Widać, że ktoś tu nie odrobił zadania domowego i nie zapoznał się choćby pobieżnie ze streszczeniem materiału źródłowego.

Leave a comment for: "Eromanga Sensei – odcinek 1"