Kenka Banchou Otome: Girl Beats Boys – odcinek 1

Oczy pełne refleksji.

Relacje miłosne – jakie to skomplikowane… Trzeba zrozumieć, czego samemu się pragnie, czego pragnie druga osoba, i jeszcze to pogodzić! Czy nie można prościej, głupiej, może by lepiej tłuc, prać po pyskach?

To doskonały pomysł na życie, doskonały pomysł na grę otome i równie wyśmienity na serial. Należy tylko uważać na jedno – nie myśleć. Myślenie przeszkadza i odwraca uwagę od romansowanio-katowania. Dla przykładu: tak się składa, że protagonista jest protagonistką. Kiedy człowiek się o tym dowiaduje, zaczyna się zastanawiać: gdzie ma cycki?

Nie ma.

Może i jest plaskata, ale czy te dwa organy da się upchnąć pod tym mundurkiem? To jest bardzo trudne pytanie, a minut na odcinek tylko osiem. Nie wystarczy.

Jest wiele innych rzeczy, o których można by myśleć, ale na szczęście sprawnie udało się ograniczyć to do minimum! Na początku dziewczę podziwia płatki kwiatów wiśni w szkole pokrytej graffiti, po czym następują płomienie, napisy początkowe i brat bliźniak każe dziewczęciu tłuc, maltretować, spuszczać baty. Zielonowłosy ktośtam ma wszystko gdzieś i znika.

Dobrze, że mówi, że nic go nie interesuje, inaczej trzeba by się domyślać.

Pomarańczowowłosy Totomaru nie ma gdzieś, więc kopie i bije. Szybko bije, po klatce animacji na cios, szybciej się nie da. Dziewczę nie bije, bo ma wrażliwe dziewczęce serce, no ale skoro ją proszą, to jednak warunkowo da radę. Słusznie, przesłusznie, oby więcej bicia i klatek animacji, każda jest na wagę złota.

Still a better love story than Twillight.

Więcej w odcinku nie ma i bardzo dobrze. To jest ogólnie bolączka współczesnej animacji – mnóstwo rzeczy zbędnych. Tu nawet postaci drugoplanowych brak, wstawili szare sylwetki do tłuczenia i wystarczy. Można?

Można!

Leave a comment for: "Kenka Banchou Otome: Girl Beats Boys – odcinek 1"